"Zostawcie mnie w spokoju"
...czyli Adam Małysz jakiego nie znamy.
Nasz rodzimy skoczek prywatnie nie jest takim pokornym człowiekiem, jakiego znamy. Bywa wybuchowy, ekstrawertyczny, wkurzony na ludzi i sfrustrowany: "Zawsze powtarzam, że nie jestem aniołem. Naprawdę potrafiłbym rzucić talerzem o podłogę. Bardzo często po ciężkim dniu, kiedy muszę rozdać wiele autografów, zrobić setki zdjęć z kibicami jestem tak ogromnie wykończony, że zakląłbym sobie siarczyście"- mówi w wywiadzie dla "Vivy".
Nie ma się co dziwić, Adam żyje w bardzo dużym stresie. Jego życiem nieustannie interesują się media i szereg obcych osób.
"Pomimo zmęczenia znalazłbym wór bokserski i na nim się wyżył".
"Czasem chciałbym wybiec do ludzi i krzyknąć na całe gardło zostawcie mnie w spokoju" - dodaje.
Polski skoczek przyznaje, ze zdarza mu się czasem zakpić z ludzi, którzy odwiedzają go w jego rodzinnej Wiśle: "Wczoraj na przykład chłopak na ulicy zaczepił mnie dobrze znanymi słowami: Czy mogę prosić o zdjęcie?. Wyjąłem mu z ręki aparat, pstryknąłem i zostawiłem w lekkim szoku".
Niewiele osób wie, że wielką pasją Adama jest właśnie fotografowanie. Chciałby robić zdjęcia ludzkim twarzom, jednak jest na to zbyt niesmiały - twierdzi.
Skoczek wyznał również, że proponowano mu skończenie studiów na Akademii Wychowania Fizycznego, jednak nie skorzystał.
"To nie dla mnie" - mówi.