Żuławski: Ten proces nie ma sensu
Andrzej Żuławski odniósł się do wyroku sądu, zakazującego dalsze rozpowszechnianie jego książki "Nocnik". Zdaniem reżysera, jeśli sąd uzna treść publikacji za prawdę, rodzina Rosatich "powinna chodzić w workach na głowie i chować się ze wstydu".
Przypomnijmy: po premierze antydziennika Żuławskiego Weronika Rosati wniosła pozew do sądu przeciwko wydawcy i autorowi książki. Aktorka twierdziła, że jedna z bohaterek jest łudząco do niej podobna.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w ubiegłym tygodniu wydał zakaz rozpowszechniania publikacji. Wyrok dotyczy dodruku, gdyż pierwszy nakład rozszedł się w całości. Rosati będzie domagać się także zadośćuczynienia i przeprosin w mediach.
Żuławski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" stwierdził, że proces w tej sprawie jest pozbawiony sensu, gdyż, "aby dowieść, że w książce jest mowa o pannie Rosati i jej rodzinie, trzeba udowodnić, że to, co o nich napisał, to wszystko prawda":
"Jeżeli sąd uznałby to za prawdę, to powinni chodzić w workach na głowie i chować się ze wstydu" - powiedział.
Reżyser po raz kolejny podkreślił, że w jego powieści fikcja nakłada się na rzeczywistość, przemieszane są scenariusze filmowe, wydarzenia polityczne i opinie, a w książce nie ma słowa nieprawdy.
Dodał także, że "jeżeli ktokolwiek dopatruje się w fabularnych postaciach zbieżności z własnym życiem, to tylko potwierdza wiarygodność książki".
Przypomnijmy: "Nocnik" to opowiada o 67-letnim pisarzu i filmowcu, który w samotności tworzy filmowe i literackie fikcje, komentuje bieżące wydarzenia i opisuje swoje prywatne życie. Jednym z wątków jest jego związek z Esterką, 23-letnią aktorką, bohaterką portali plotkarskich.
Esterka z "Nocnika" jest córką polityka i projektantki mody, którzy "pakują ją w ramiona producentów". Wychowała się w Belgii, dużo czasu spędza w Nowym Jorku i Hollywood. Jak twierdzi reżyser "to szmata, w którą spuszczają się hollywoodzkie ch... Wszelkie podobieństwo do osób i wydarzeń są jednak całkowicie przypadkowe i niezamierzone".