Reklama
Reklama

Anna Kalczyńska pokazała niepokojące zdjęcie. To ją tak załatwiło

Annie Kalczyńskiej (48 l.) zależy na tym, by nikt nie wątpił w jej pracowitość. Nawet chora, wolała stawić na planie, zamiast w pełni zregenerować się w domu i wrócić do zdrowia. Rezultat zaprezentowała na Instagramie.

Anna Kalczyńska blisko ćwierć wieku temu rozpoczęła karierę w powstającej wówczas stacji TVN24. Jak wspominała w jednym z wywiadów, do pracy przyjął ją Tomasz Lis, który 15 lat później skrytykował ją na Twitterze za zbyt, jego zdaniem, konserwatywne poglądy.  Jak wtedy tłumaczyła dziennikarka w rozmowie z "Party":

"Mam po prostu swoje zdanie na różne tematy i myślę, że moje poglądy mogłyby go zdziwić". 

Anna Kalczyńska rzadko gryzie się w język

Rzeczywiście, Kalczyńska nie tylko ma wyraziste poglądy na wiele tematów, ale także chętnie się nimi dzieli. Dzięki temu, że nie należy do osób szczególnie przywiązanych do prywatności, dowiedzieliśmy się, że gdy zatrudniła trenera personalnego, za jedyne 150 złotych za godzinę, dowiedziała się, że biegając całkowicie źle podnosi nogi

Reklama

W wywiadzie dla "Vivy!" dała zaś do zrozumienia, że wszystkie trzy ciąże kompletnie ją zaskoczyły, co może odrobinę dziwić w przypadku wykształconej kobiety w odpowiedzialnym wieku. 

Anna Kalczyńska po latach wróciła do TVP

Niestety ani długoletni staż w TVN-ie, ani otwartość w kwestiach prywatnych nie uchroniły Kalczyńskiej przed zwolnieniem z pracy

Po rozstaniu z "Dzień Dobry TVN" dostała propozycję z TVP, którą chętnie przyjęła. Trudno jej się dziwić, w końcu dziennikarskie szlify zdobywała właśnie w telewizji publicznej. Zaczynała w redakcji magazynu "Pegaz". 

Gdy zdecydowała się na powrót po latach, dostała do prowadzenia nowy program publicystyczny "Face to Face" oraz serwis informacyjny World News Tonight. 

Anna Kalczyńska pokazała niepokojące zdjęcie

Kalczyńskiej najwyraźniej zależy na tym, by wszyscy wiedzieli, że w pracy się nie oszczędza i nawet, gdy jej zdrowie nie dopisuje, woli nie brać zwolnienia lekarskiego. Ostatnio na Instagramie opublikowała zdjęcie, na którym trudno ją rozpoznać. Na szczęście od razu wyjaśniła, że opuchlizna na twarzy jest przejściowa, a nawet wiadomo, skąd się wzięła. Jak wyjaśniła prezenterka:

"Tak wyglądałam wczoraj, kiedy przyszłam do pracy, opuchnięta po lekach przeciwgrypowych". 

Warto przypomnieć, że lepiej nie przychodzić do pracy w takim stanie i po prostu odpocząć w domu.

Zobacz też:

Gwiazda TVP niewpuszczona do budynku stacji. "Nie pomaga tłumaczenie"

Anna Kalczyńska dosadnie o TVN-ie. Już nie owija w bawełnę

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Kalczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy