Chory Jakubiak milczał niemal dwa tygodnie. Teraz pojawiło się oświadczenie
Tomasz Jakubiak tuż przed świętami trafił do szpitala w Atenach. Z powodu komplikacji karetka wiozła go 2,5 tysiąca kilometrów. Później na długo zapadła niepokojąca cisza. Dopiero teraz, zupełnie niespodziewanie, na profilu kucharza pojawiło się poruszające oświadczenie. Zabrakło w nim tylko jednego.
Tuż przed Wielkanocą Tomasz Jakubiak bardzo zmartwił przyjaciół i fanów, którzy z lękiem przyglądają się jego zmaganiom z nowotworem. Okazało się, że kucharz kontynuuje leczenie w Grecji - z powodu wody w płucach do szpitala w Atenach przewiozła go karetka.
"Moja choroba trochę zakręciła i się okazało, że musiałem jak najszybciej jechać na dalsze leczenie, które odbywa się w Atenach. Jakby tego było mało, to jeszcze mam wodę w płucach, więc w ostatniej chwili musiałem zrezygnować z samolotu i pojechać karetką 2,5 tys. km. [...] Nikt dalej za bardzo nie wie, o co chodzi z moją chorobą" - informował Jakubiak.
Z powodu tych nowych problemów została założona zbiórka, która niestety została przyjęta z mieszanymi uczuciami przez internautów. Skłoniło to znanych przyjaciół Tomasza do zdecydowanej reakcji - niestety on sam zniknął z sieci na bardzo długo.
Ostatni wpis Jakubiaka pojawił się na Instagramie 13 kwietnia. Fanów bardzo zmartwił jego wygląd i trudności z mówieniem. Ale jeszcze bardziej niepokoiło przedłużające się milczenie Tomasza. Od dłuższego czasu w komentarzach pojawiały się wypowiedzi fanów:
- "Codziennie zaglądam, licząc na jakiś znak"
- "Tomciu, prosimy o jakiś znak co z tobą, wszyscy się martwią tą ciszą"
- "Jak się pan czuje ? Martwimy się"
- "Tomku, mam nadzieję, że się tam dzielnie trzymasz" - pisali przejęci.
25 kwietnia na profilu wreszcie pojawiło się oświadczenie Tomasza. Osoby zmartwione jego stanem mogą więc odetchnąć z ulgą, choć nie da się nie zauważyć jednego elementu, który do tej pory pojawiał się w jego wpisach.
Jakubiak wyjaśnił w nowym oświadczeniu, że wciąż znajduje się w Atenach. Ostatnio milczał, ponieważ leczenie pochłania cały jego czas.
"Kochane Głodomory, jak widzicie, jestem mniej aktywny w mediach społecznościowych. Obecnie przebywam w Atenach, gdzie intensywnie się leczę. Walka, którą toczę, wymaga ode mnie ogromnej ilości czasu, siły i pełnego skupienia. Każdy dzień to wyzwanie, któremu staram się sprostać z pełnym zaangażowaniem" - ogłosił.
Tomasz bardzo podziękował wszystkim osobom, które się o niego martwiły. Zapewnił, że zagląda na Instagram i czyta komentarze. Nie jest jednak w stanie na bieżąco odpisywać.
"Z całego serca dziękuję wam za troskę, wiadomości i wsparcie - są dla mnie niezwykle ważne. Odwiedzam Instagrama, czasem czytam wasze komentarze i wiadomości, ale nie jestem w stanie każdemu z osobna odpisać. Proszę, nie odbierajcie tego jako obojętności - po prostu muszę teraz skoncentrować się na leczeniu. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Wasza obecność, dobre słowa i pozytywna energia są dla mnie nieocenione" - zaznaczył.
"Walczę dalej. Z całych sił. Dziękuję, że jesteście" - dodał w opisie postu.
Oczywiście fani zareagowali wielkim zrozumieniem i troską.
- "Nawet pan nie wie, jaką ulgę czujemy, że się pan odezwał! Wszystko rozumiemy i czekamy na Pana powrót do zdrowia!"
- "Dużo siły, panie Tomku"
- "Życzymy z całego serca spokoju, swobodnego oddechu, zdrowia"
- "Jak my trzymamy kciuki, to nawet sobie nie wyobrażasz! Oczywiście, że wszyscy rozumieją" - czytamy w komentarzach.
To, co może smucić, to fakt, że komunikat był zamieszczony w formie pisemnej. Wcześniej kucharz informował o swoim stanie w formie nagrań, pokazywał też zdjęcia. Jest jednak jasne, że w obecnym stanie nie musi chcieć się pokazywać.
Zobacz też:
Takie wieści przed świętami ws. Jakubiaka, a teraz to