Reklama
Reklama

Jej głos zna każdy, mało kto wie, przez co przeszła. Polska "Pszczółka Maja" nigdy nie straciła nadziei

Ewa Złotowska 8 lutego będzie świętować 80. urodziny i nie da się ukryć, że dziś jest ikoną rodzimego dubbingu. Mało osób jedna wie, że aktorka na przestrzeni lat wiele przeszła i dużo wycierpiała. Pomimo przeciwności losu artystka nigdy się nie poddała i nie straciła nadziei na lepsze jutro.

Ewa Złotowska od dziecka przejawiała artystyczny talent. Nie tylko grała na instrumentach, ale również uczęszczała na zajęcia rytmiki. Następnie studiowała reżyserię, jednak ścieżkę zawodową związała z estradą i dubbingiem, a ogólnopolską sławę zyskała za sprawą użyczenia głosu tytułowej bohaterce w serialu animowanym "Pszczółka Maja".

Nie da się ukryć, że dzięki zostaniu "Pszczółką Mają" aktorka dla wielu widzów stała się legendą, jednak jej życie nie było usłane różami i musiała wiele wycierpieć!

Reklama

Ewa Złotowska: Jej głos zna każdy, mało kto wie, przez co przeszła

Ewa Złotowska urodziła się 8 lutego 1945 roku i nie kryje, że z okazji zbliżających się 80. urodzin ma dla siebie specjalne życzenia. Artystka nie kryje, że nie chciałaby stracić rozumu i jeszcze długo cieszyć się zdrowiem.

"Gdybym sobie zażyczyła jeszcze wielu lat życia, wiążę się to ze zdrowiem i rozumem, którego nie chciałabym stracić" - przyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".

Jej życie naznaczone było przeciwnościami losu, a o swoje miejsce w branży filmowej musiała walczyć od początku studiów. Już na wstępie nikt nie dawał jej szansy na karierę, a to wszystko za sprawą niskiego wzrostu. 

Aktorka mierzy zaledwie 145 centymetrów i nikt nie spodziewał się, że drzemie w niej ogromny talent.

Ewa Złotowska: Nie może pogodzić się ze śmiercią wybranka

Ta jednak nigdy nie odpuściła, skończyła edukację, świetnie odnalazła się w dubbingu i zyskała ogólnopolską sławę. Jej głos oczarował widzów, a także aktora Marka Frąckowiaka, który był miłością życia Złotowskiej.

"Byliśmy już po związkach, małżeństwach, z różnymi doświadczeniami. Na pewno dawaliśmy sobie ciepło" - wspomina zmarłego męża.

Pomimo miłości, jaką się darzyli, aktor popadł w nałóg. Artystka robiła wszystko, co w jej mocy, aby pomóc ukochanemu.

"Starałam się go z tego wyciągnąć, pomóc mu, próbowałam wszystkiego, ale niewiele z tego wychodziło" - dodała po latach.

Jakby problemów było mało, to artystka miała bardzo poważny wypadek samochodowy, z którego ledwie uszła z życiem. To właśnie w tak trudnych momentach mogła liczyć na swojego ukochanego. Niestety ich szczęście nie trwało długo, a u aktora zdiagnozowano chorobę nowotworową. Marek Frąckowiak zmarł w 2017 roku, a Ewa Złotowska do dziś nie może pogodzić się z jego odejściem.

"Marek był jak chiński mur. Może w niektórych miejscach dziurawy, ale mocno stał, a ja mogłam się na nim oprzeć" - podkreśliła w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".

Polska "Pszczółka Maja" nigdy nie straciła nadziei

Nie da się ukryć, że życie Ewy Złotowskiej naznaczone jest wieloma przeciwnościami losu, mimo to, ta nie traci nadziei na lepsze jutro.

"To chyba jedyny sposób, by egzystować w świecie coraz bardziej agresywnym i niepewnym. Staram otrząsać się z przygnębiających spraw i iść do przodu" - zaznaczyła.

Artystka już jakiś czas temu zrezygnowała z aktywności zawodowej, jednak na samotność nie narzeka. Opiekuje się czworonożnymi przyjaciółmi, a także może liczyć na oddanych fanów.

Przeczytajcie również:

Polska "Pszczółka Maja" była miłością jego życia. Przed śmiercią nie zdążył się z nią pożegnać

Złotowska dostała drugą szansę od losu po strasznym wypadku samochodowym. Wtedy zachorował jej mąż               

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Złotowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy