Joanna Racewicz dawniej i dziś. Czy faktycznie zabiegi medycyny estetycznej zmieniły jej twarz?
Dziennikarka Joanna Racewicz (48 l.) należy do przedstawicieli show-biznesu, którzy wielokrotnie poprawiali swoją urodę. Jak dawna prezenterka „Panoramy” wyglądała w przeszłości, a jak prezentuje się obecnie? Czy rzeczywiście widać na jej twarzy ingerencję specjalistów medycyny estetycznej, z których usług podobno chętnie korzysta? Czy powinna przystopować z wizytami w salonach piękności?
Joanna Racewicz mimo zbliżania się do magicznej granicy 50 lat żyje pełnią życia i prezentuje się nie gorzej niż jej znacznie młodsze koleżanki. W dużej mierze dziennikarka zawdzięcza to zabiegom medycyny estetycznej, z których regularnie korzysta. O swoich doświadczeniach chętnie opowiada na Instagramie, publikując zdjęcia po zabiegach. Czy faktycznie można powiedzieć, że Joanna Racewicz to "kiedyś piękna kobieta", która nadmierną ingerencją w swoje ciało "zrobiła sobie krzywdę"? Przekonajmy się!
Kiedy spojrzymy na starsze zdjęcia Joanny Racewicz, widzimy piękną kobietę o bardzo subtelnej urodzie. Usta są pełne, ale naturalne, rzęsy jedynie delikatnie wytuszowane, a rysy twarzy dziewczęce i łagodnie zaokrąglone. Dawny look bardzo różni się od wizerunku dziennikarki, jaki od lat prezentuje na Instagramie, i nie jest tu mowa o filtrach.
Subtelny makijaż oka zastąpił wyrazisty make-up ze smoky eye i przedłużanymi rzęsami, a twarz jest wykonturowana przy użyciu bronzera. Rzuca się jednak w oczy coś jeszcze - obecne rysy twarzy dziennikarki Polsatu wydają się dużo ostrzejsze niż dawniej. Linia żuchwy jest wyraźnie zarysowana, a broda lekko spiczasta.
Nie wiemy, czy to efekt osiągnięty przez dietę, czy zabiegi medycyny estetycznej (botoks bądź lipoliza). Faktem jednak jest, że twarz prezenterki wygląda znacznie smuklej niż dawniej.
Choć nie wiemy, jaki kształt ust miała Joanna Racewicz jako nastolatka, to wprawne oko zauważy, że obecny kształt i wielkość warg przypomina ten osiągany przez ostrzyknięcie ust kwasem hialuronowym. Biorąc pod uwagę, że dziennikarka sama przyznaje się do korzystania z dobrodziejstw medycyny estetycznej, nie ulega wątpliwości, że usta "były robione"!
Fryzura to jeden z najważniejszych elementów budujących image, a pójście do fryzjera dla wielu kobiet to miła odskocznia od codziennych bolączek i sposób na poprawę nastroju. Nie inaczej jest w przypadku Joanny Racewicz. Dziennikarka przez lata nosiła proste włosy o długości do linii brody. Jednak w pewnym momencie swojego życia postawiła na "ostre cięcie", ścinając włosy do minimalnej długości, tak jak to często robią sportsmenki, np. pływaczki.
Przez lata widzowie programów prowadzonych przez Racewicz mogli obserwować ją w różnych wariacjach króciutkich włosów: z wygolonymi bokami, włosami postawionymi mocno do góry czy niesfornie rozwianymi pasemkami.
Bez względu na to, jaką fryzurę wybierała dziennikarka, zawsze jej włosy były w kolorze blond. Od miedzianych odcieni na początku kariery, przez intensywny, platynowy kolor, kończąc na eleganckich popielatych odcieniach. Zresztą Joanna Racewicz dba o stan swoich włosów jak mało kto, np. sięgając po np. zabiegi mezoterapii - ostrzykiwanie skóry głowy odżywczymi preparatami.
"Dziś robimy z panią doktor, żeby włosy nie wypadały. Koleżanki mówiły, że to boli. Szczerze? To jest mało powiedziane. Jest jakieś mocniejsze słowo, niż boli?" - pisała dziennikarka w poście na Instagramie.
A wam jak się podoba obecny wizerunek Joanny Racewicz? Myślicie, że dalej powinna korzystać z dobrodziejstw medycyny estetycznej czy raczej pozwolić, aby "czas robił swoje"?
Zobacz też:
Joanna Racewicz w ogniu krytyki. "Podróba, a nie kobieta"
Joanna Racewicz zwięźle i dobitnie o aferze Jakimowicza
Joanna Racewicz tłumaczy się z nocnych szaleństw