Krzysztof Baranowski odkładał to przez lata. Po śmierci żony wyrusza
Krzysztof Baranowski (86 l.), który w 1972 roku przepłynął samotnie Atlantyk, chciał powtórzyć ten wyczyn pół wieku później. Na przeszkodzie stanęła jednak choroba żony, Bogumiły Wander. Żeglarz, który towarzyszył jej do ostatnich chwil, pół roku po śmierci ukochanej wyruszy jednak w od dawna planowany rejs.
Krzysztof Baranowski dwa lata temu rozpoczął przygotowania do samotnego rejsu przez Atlantyk. Zależało mu na tym, by odbył się on 50 lat po pierwszym.
17 czerwca 1972 roku Baranowski, jako dwunasty spośród żeglarzy, biorących udział w samotnych regatach OSTAR, zakończył trasę przez ocean, prowadzącą z Plymouth w Wielkiej Brytanii do Newport w Stanach Zjednoczonych.
Płynął wtedy na jachcie Polonez i pół wieku później też tak planował. Jacht został gruntownie wyremontowany i zacumowany u wybrzeży Teneryfy. Jak wspominał wtedy Baranowski w "Fakcie":
"Zamieszkałem na pokładzie jachtu na Kanarach i przez kilka miesięcy się przygotowywałem. Musiałem też zrobić rejs kwalifikacyjny, czyli 500 mil samotnej żeglugi, żeby pokazać, że żeglarz jest związany z tym właśnie jachtem i sobie da radę w samotności. Cztery dni pływałem po oceanie i to zaliczyłem".
Żeglarskie plany musiały jednak zejść na plan dalszy wobec kłopotów zdrowotnych żony Baranowskiego. Ikona TVP, Bogumiła Wander, uważana za jedną z najpiękniejszych prezenterek w historii polskiej telewizji, przez ostatnie lata swojego życia zmagała się z chorobą Alzheimera.
Początkowo mąż opiekował się nią w domu, jednak z czasem przerosło to jego siły. Kiedy podjął decyzję o sprzedaży domu i umieszczeniu żony w ośrodku opieki, media nie pozostawiły na nim suchej nitki. Jak tłumaczył żeglarz w rozmowie z "Wprost":
"Ja już urobiłem się po łokcie. Nie było pielęgniarki, która sprostałaby potrzebom mojej żony i nie była to kwestia funduszy. Doszło już do sytuacji, że Bogumiła wymagała dwudziestoczterogodzinnej opieki. Z naszego domu w Konstancinie wyjechała do ośrodka w karetce. Robiłem wszystko, co mogłem. Lekarze potwierdzili tylko, że najlepszym wyjściem z sytuacji jest ośrodek".
30 lipca media obiegła smutna wiadomość o śmierci Bogumiły Wander. W rozmowie z Piotrem Jaconiem Krzysztof Baranowski przekonywał, że decyzja o wybraniu się w samotny rejs ma dla niego wymiar terapeutyczny:
"Jedna z przyczyn, dla której nie waham się ruszyć w rejs, to jest też jakby terapia. Byliśmy w różnych rejsach razem, co jest dość niezwykłe, jeśli chodzi o taką damę telewizyjną, ale spotykaliśmy się w pół drogi. Tak samo dla mnie niezwykłe jest to, że chodziłem na czerwony dywan i na ściankę się fotografować, bo to zupełnie nie leży w mojej naturze. Trzeba wszystko przeżyć... I tak, te cztery lata były ciężkie".
Zobacz też:
Mąż Bogumiły Wander celowo nie prostował błędnej informacji. Dopiero teraz to wyjawił
86-letni Baranowski dopiero pożegnał żonę, a już takie wieści. To nie były plotki
Bogumiła Wander i Krzysztof Baranowski: Czas umacniał ich miłość