Olaf Lubaszenko przestał milczeć o swojej chorobie. "Znikałem wewnętrznie i było mnie coraz mniej"
Olaf Lubaszenko kilka lat temu publicznie wyznał prawdę o swojej walce z chorobą. W jednym z najnowszych wywiadów wrócił do tego trudnego tematu, jednak jak się okazuje, o pewnych kwestiach wciąż nie jest w stanie opowiadać w mediach. Pomimo tego odważył się wyznać, jak i od czego zaczęły się jego problemy ze zdrowiem.
Olaf Lubaszenko jest jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich aktorów swojego pokolenia. Syn Edwarda Lubaszenki stworzył niezliczoną ilość kreacji, które na dobre zapisały się w historii kina. Największą sławę przyniosły mu role w takich przebojowych produkcjach jak "E=mc2", "Sfora", "Sztos", czy "Krótki film o miłości".
Artysta sprawdził się także jako reżyser. 59-latek stanął za kamerą kilku kultowych komedii sensacyjnych, w tym "Poranku Kojota" i "Chłopaki nie płaczą".
Kilka lat temu Olaf Lubaszenko przyznał, że mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Niedawno wrócił do trudnego tematu i w cyklu "Od nowa" zdradził, jaką drogę musiał przejść, by stanąć na własne nogi.
Już wtedy w oczy rzucała się zmieniona postura gwiazdora.
"Bardzo długo gryzłem się po prostu sam ze sobą. Myślę, że powoli znikałem. Paradoksalnie, bo będąc zewnętrznie coraz większym, znikałem wewnętrznie i było mnie coraz mniej" - wyznał w rozmowie z Joanną Przetakiewicz.
W końcu 56-latek zdecydował się na pomoc specjalistów. Chociaż nie było to łatwe, małymi krokami zaczął wracać do siebie.
"Dopiero mniej więcej równolegle z powstawaniem mojej książki zacząłem zasięgać porad i pomocy specjalistów. I co więcej, zdarzyło mi się też coś takiego, że cały ten proces leczenia spowodował, że zacząłem też chudnąć. To było niesamowite" - zdradził.
Aktor został zapytany przez dziennikarkę o początki swoich zaburzeń nastroju. Okazuje się, że Olaf Lubaszenko nie jest gotowy, by mówić o tym publicznie.
"Wydaje mi się, że ja dość dobrze wiem, od czego się ten proces zaczął. Nie mogę za bardzo o tym opowiedzieć. Wciąż. Wciąż, mimo że minęło wiele lat (...). To była sprawa związana z jedną z bliskich mi osób. Coś się wydarzyło takiego, co do tej pory próbuję zrozumieć" - tłumaczył Joannie Przetakiewicz.
Dziś jednak twórca "Poranku kojota" jest w stanie zauważyć pewne uniwersalne prawidłowości charakteryzujące chorobę, z jaką przyszło mu się mierzyć.
"Zaczynamy iść coraz szybciej, w końcu musimy biec. Z zadyszką coraz większą. Aż w końcu wystarczy taki malutki kamyczek, żeby nogi się nam poplątały. I lecimy w dół. Nie inaczej było w tym wypadku" - dodał.
Zobacz też:
Olaf Lubaszenko trenuje z córką Marianną piłkę nożną
Olaf Lubaszenko przed laty stracił głowę dla Karoliny Muszalak. Długo się podnosił
Olaf Lubaszenko jednego tematu unika. Nie chciał ujawniać szczegółów