Pracowała z Kołaczkowską, gdy rozpoczął się najgorszy okres jej życia. Teraz wyznała prawdę
Małgorzata Walewska zabrała głos ws. odejścia Joanny Kołaczkowskiej. Śpiewaczka nie ukrywa, że po jej pożegnaniu nastał bardzo smutny okres dla świata polskiego show-biznesu. Przy okazji wyznała prawdę o ich wspólnej pracy. Okazuje się, że uczestniczyła w jej życiu, gdy pojawiły się poważne objawy i do końca wierzyła w powrót znanej koleżanki...
Joanna Kołaczkowska odeszła w wieku 59 lat. Śmierć gwiazdy, która już samą swoją obecnością potrafiła rozbawić liczną publiczność, okazała się powodem do przemyśleń i refleksji - także wśród celebrytów. Do głosu doszła nawet Małgorzata Walewska, która miała okazję współpracować z aktorką kabaretową.
"Kocham Joannę po prostu. Ona jest takim promieniem światła i akurat spotykałam się z nią sporadycznie na scenie. Nagrałyśmy płytę "Tribute to Musical", gdzie miałyśmy szansę trochę więcej czasu spędzić razem. Spotykałyśmy się czasami na korytarzach. Zawsze te spotkania były bardzo serdeczne, choć przelotne" - mówiła w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Jurorka programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" współpracowała z Joanną, gdy pojawiły się pierwsze poważne objawy choroby. Przez nie Kołaczkowska nie pojawiła się na planie.
"W momencie, kiedy zaczął się ten najgorszy okres jej życia, miałyśmy pracować razem w Operze Narodowej. Joasia miała grać doktora w operze "Duch wojewody". Miałyśmy umówione spotkania, żeby przećwiczyć dialogi. Było wiadomo, że Joasia nie przyjdzie, bo jest chora" - zdradziła Małgorzata.
Gwiazda Polsatu do końca liczyła na powrót znanej koleżanki. Nie wiedziała, że sytuacja jest aż tak poważna.
"Potem się okazało, że nie przyjdzie na produkcję, bo ta choroba jest na tyle poważna, że jest w szpitalu. Produkcja została trochę odroczona (...) Przenieśliśmy ją o miesiąc później. Myślałam, że może Joasia wróci, że ten miesiąc wystarczy, żeby wyzdrowiała, ale niestety sytuacja poszła w złą stronę" - uzewnętrzniła się.
Małgorzata dała do zrozumienia, że aktualnie słucha wielu wywiadów z udziałem Joanny. To dla niej przejmujące przeżycie, po którym ma jasny wniosek.
"(...) I to jest takie przejmujące i też zastanawiające jak mało wiemy o ludziach, których widzimy w telewizji. Przecież wydawało się, że Joasia jest kwintesencją radości. (...) Cały czas nie mogę uwierzyć, że Joanna nie żyje. Nie da się pogodzić z takim odejściem. Człowiek, który dawał tyle radości wszystkim..." - mówiła, nie kryjąc wzruszenia.
Czytaj też:
Ważny dzień w życiu Małgorzaty Walewskiej. Oficjalnie została doktorem