Reklama
Reklama

Smutne doniesienia w sprawie Szelągowskiej. "Ostatni miesiąc był beznadziejny"

Smutne doniesienia w sprawie Szelągowskiej. Gwiazda TVN nie owija w bawełnę i wprost mówi o tym, że ostatni miesiąc był dla niej beznadziejny. Córka Katarzyny Grocholi podzieliła się z fanami swoimi troskami oraz życiowymi zakrętami. Jej codzienność wydaje się być przejmująca.

Dorota Szelągowska to córka znanej pisarki Katarzyny Grocholi. Jednak nie można o niej powiedzieć, że jest tylko córką popularnej mamy. Celebrytka już od wielu lat ciężko pracuje na własne nazwisko i jest obecnie jedną z największych gwiazd stacji TVN.

Prowadzi niezwykle popularny program "Totalne remonty Szelągowskiej", w którym pomaga ludziom urządzić i wyremontować swoje cztery kąty. Ostatnio wyszło na jaw, kto finansuje metamorfozy pokazane w programie TVN. 

Reklama

Gdy tylko zawodowe obowiązki na to pozwalają Szelągowska stara się spędzać czas w słonecznej Hiszpanii, gdzie od pewnego czasu jest właścicielką nieruchomości w regionie Costa del Sol. 44-latka chętnie dzieli się z fanami pięknymi widokami ze swojej posiadłości, lecz ostatnio podzieliła się także smutkiem. 

Niepokojące wieści w sprawie Szelągowskiej

Najnowsze doniesienia z domu Szelągowskiej nie napawają optymizmem. W ostatnim felietonie dla "Wysokich Obcasów" gwiazda TVN zwierzyła się fanom z wielu trosk. 

"Ostatni miesiąc był beznadziejny. I piszę to z Hiszpanii, siedząc na tarasie z widokiem na morze. Było dużo złych rzeczy, nerwów, chorób wśród bliskich, niepotrzebnych emocji, zawodów i trudnych decyzji, nie mówiąc już o powodziowej tragedii kilkudziesięciu tysięcy Polaków, w tym mojej rodziny. (...) Zła jesień po prostu i ja się jej wcale nie spodziewałam. Zawsze, jak się tak wali, to zastanawiam się dlaczego. Bo przecież to nie może być przypadek" - zaczęła gorzko Szelągowska. 

Prowadząca "Totalne remonty Szelągowskiej" przyznała także, że nie zgadza się z wiarą w sprawczość siły wyższej. 

"Pewnie się domyślacie, że nie jest mi po drodze z taką wizją świata. Nie chodzi mi o to, że chciał czegokolwiek – umówmy się, że jeśli istnieje, to na pewno czegoś chce. Mnie chodzi o to, że "tak chciał", czyli żeby ktoś umarł, zdradził, zachorował, albo przyszła powódź i inne nieszczęścia" - pisała dalej celebrytka. 

Gwiazda nie wdawała się w szczegóły opisywanych zdarzeń, ale wyjawiła, że chodzi o chorobę nowotworową kogoś z jej bliskich. 

"Ale to nie znaczy, że nie wzięły z choroby tego, co mogły. Często to były całkiem dobre rzeczy. Natomiast jakby mogły wybrać, czy mieć tego raka, czy nie, to zaufajcie mi, wybrałyby życie bez tej "drogocennej lekcji". (...) Byle do świąt" - podsumowała Dorota Szelągowska. 

Zobacz też:

To stało się jednej nocy. Grochola ostrzega swoich fanów

Szelągowska porównała życie w Polsce i Hiszpanii. A jednak. Nie ma wątpliwości

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Szelągowska | Katarzyna Grochola
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy