Tak wygląda grób Emiliana Kamińskiego. Nagrobek wzrusza szczegółami
Największym marzeniem i spuścizną Emiliana Kamińskiego jest mieszczący się w centrum Warszawy Teatr Kamienica. Stoczył o niego ciężką walkę, którą, jak do tej pory podejrzewa wdowa, przypłacił zdrowiem. Grób aktora jest pełen symboli, przypominających przedsięwzięcie, któremu poświęcił swoje życie.
26 grudnia minęła druga rocznica śmierci Emiliana Kamińskiego. Aktor, założyciel i szef warszawskiego Teatru Kamienica zmarł w swoim domu w Józefowie, w otoczeniu najbliższych pięć lat po tym, gdy usłyszał od lekarzy, że może liczyć na maksymalnie 2 miesiące życia.
Wdowa po Kamińskim, Justyna Sieńczyłło wspominała w rozmowie z Dorotą Wellman:
"Lekarze dawali mu dwa miesiące, a żył prawie pięć lat. Siłą woli, w ogóle nie dopuszczał choroby do siebie. Traktował ją jak część życia. Cały czas dawał sobie zadania, cały czas pisał, cały czas reżyserował".
Emilian Kamiński został pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskim cmentarzu na ul. Powązkowskiej 43/45, nieopodal grobów artysty estradowego, Edwarda Hulewicza oraz himalaistki Anny Czerwińskiej.
W ubiegłym roku pojawił się tam efektowny nagrobek, którego symbolika odwołuje się do spraw najbliższych sercu Kamińskiego.
Patrząc na grób aktora, trudno opędzić się od skojarzeń. Z płyty wyrastają teatralne siedzenie dla publiczności ustawione przodem do "sceny", czyli pionowej części nagrobka, z obu stron przysłoniętej kamienną kurtyną.
W centralnej części znajduje się zdjęcie portretowe Emiliana Kamińskiego. Na grobie założyciela Teatru Kamienica, znajduje się także cegła z budynku, w którym mieści się teatr, opatrzona inskrypcją:
"Twojego serca bicie stworzyło Kamienicę. Kochaliśmy Cię, kochamy. Niebawem się spotkamy".
Życie Emiliana Kamińskiego płynęło w rytmie funkcjonowania jego ukochanego teatru. Alarmującą diagnozę usłyszał w samym środku przygotowań do jubileuszu 10-lecia Teatru Kamienica. Wymógł wtedy na bliskich obietnicę, że nikomu nie zdradzą, z czym się zmaga. Nie chciał, by publiczność się zorientowała. Jak potem wspominała żona aktora, Justyna Sieńczyłło w "Dzień Dobry TVN":
"Powiedział jedno: "Nie chcę, żeby ktokolwiek się martwił. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nikt nie może wiedzieć". On był warsztatowcem. Nie było jednego spektaklu, żeby nie siedział w garderobie i żeby nie powtarzał całej roli i nie przygotowywał sobie oddechu".
Emilian Kamiński ciężko pracował na swój wymarzony teatr. Po tym, gdy w 2015 roku, gdy w siedzibie Teatru Kamienica pojawił się mężczyzna, podający się za biznesmena, który bez zgody władz miasta zajął strych budynku, spór trwał latami.
Jak wyznała Justyna Sieńczyłło w "halo tu polsat", stres z nimi związany mógł przyspieszyć rozwój choroby:
"Emilian przypłacił walkę o Teatr Kamienica, o bezpieczeństwo tego miejsca, własnym zdrowiem. Tak mówili, konsultowałam go na całym świecie".
Zobacz też:
Poruszające, jak uczczono 2. rocznicę śmierci Emiliana Kamińskiego. "Czuwa nad tym, co stworzył"