Zającówna nie chciała, by ludzie jej współczuli. Prawda wyszła na pogrzebie
Elżbieta Zającówna dała się poznać jako osoba radosna i pełna optymizmu. Niewiele osób wiedziało, że jej życie płynęło w cieniu poważnej choroby. Mąż aktorki, Krzysztof Jaroszyński ujawnił jej tajemnicę podczas pogrzebu.
Elżbieta Zającówna zmarła 28 października 2024 roku w wieku zaledwie 66 lat. Podczas mszy pogrzebowej, ksiądz wspomniał, że odeszła "dużo, dużo za wcześnie". Wiele osób podziela tę opinię.
Zającówna, znana wielbicielom serialu "Matki, żony i kochanki", popularność zdobyła w filmach Juliusza Machulskiego "Vabank" i "Vabank II", gdzie zagrała główną rolę kobiecą. Wcieliła się w postać pięknej Natalii uwodzącej z powodzeniem właściciela banku i umożliwiającej w ten sposób dokonanie zuchwałej kradzieży.
Gwiazda nigdy nie ukrywała, że aktorstwo nie było jej marzeniem. Chciała iść w ślady mamy, siatkarki i związać swoje życie ze sportem.
Po maturze zdecydowała się ubiegać o przyjęcie do Akademii Wychowania Fizycznego. Pierwszym etapem kwalifikacji były badania lekarskie. Wtedy wykryto u niej chorobę Von Willebranda, zaburzenie krzepliwości krwi, objawiające się długotrwałymi krwawieniami.
Taka diagnoza wyklucza jakąkolwiek aktywność, wiążącą się z ryzykiem kontuzji. Zającówna pospiesznie zmieniła plany i, ku swojemu zaskoczeniu, za pierwszym podejściem dostała się do krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych.
Podczas uroczystości pogrzebowych swoimi wspomnieniami o ukochanej żonie podzielił się Krzysztof Jaroszyński:
"Kochała ludzi z wzajemnością, kochała życie bez wzajemności. Obarczona od wczesnej młodości bardzo trudną chorobą, która spowodowała następne, pokonały Elę. Niesprawiedliwie za wcześnie. Zajączku, wierzę, że odpoczywasz w spokoju".
Elżbieta Zającówna dała się poznać jako utalentowana aktorka nie tylko filmowa, lecz także teatralna. Przez lata była związana z warszawskimi teatrami: Komedią, Rampą i Syreną. W historii polskiego teatru i telewizji szczególnie mocno zapisał się spektakl "Big Zbig Show", w którym zachwycała talentem komediowym wraz z Piotrem Machalicą, Zbigniewem Zamachowskim, Januszem Józefowiczem, Magdą Umer oraz duetem Mann i Materna.
W minionych latach świadomie wygaszała swoją karierę aktorską, by w większym stopniu zająć się działalnością charytatywną. W 2010 r. objęła stanowisko wiceprezesa Fundacji Polsat.
Wiele osób zastanawiało się, dlaczego nagle postanowiła zawiesić swoją karierę aktorską. Zającówna nie obnosiła się z tym, ale też robiła tajemnicy. Jak wyznała, cytowana przez "Vivę", choroba, na którą cierpiała przez całe życie, nasiliła się:
"Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie".
Elżbieta Zającówna została pochowana 7 listopada na Cmentarzu Grębałów w Krakowie. Jej córka ujawniła prawdę o ostatnim etapie jej życia:
"Mama coraz mniej była sobą. Widzieliśmy, jak choroba wpływała na jej życie".
Zobacz też:
Wzruszające sceny na pogrzebie Elżbiety Zającówny. "Do domu wracam jak strudzony pielgrzym"
Przyjaciółka wspomina ostatnie spotkanie z Elżbietą Zającówną. Zwróciła uwagę na jedną rzecz
Elżbieta Zającówna: Kto przyszedł pożegnać polską aktorkę?