Pietras nie był pierwszą miłością Kozidrak. Tę historię ujawniła po latach
Beata Kozidrak przez niemal 40 lat była żoną Andrzeja Pietrasa. Zanim jednak zakochała się w twórcy zespołu Bajm, ktoś inny był jej pierwszą, wielką miłością. To właśnie ze względu na niego w ogóle zaczęła śpiewać - a romantyczną historię tej relacji ujawniła dopiero po wielu latach. Kim był jej pierwszy ukochany?
Beata Kozidrak została członkinią zespołu Bajm w 1978 roku. Już rok później stała na ślubnym kobiercu z jednym z założycieli grupy - Andrzejem Pietrasem. To on zaprosił początkującą wokalistkę, jej brata i Marka Winiarskiego do grupy. Pierwszy wielki przebój, który tak szybko przyniósł im popularność, czyli "Piechotą do lata", przyszła gwiazda napisała na "nudnej lekcji polskiego".
Kozidrak i Pietras przez lata wydawali się duetem idealnym - w życiu i na scenie. Doczekali się dwóch dorosłych już córek: Katarzyny i Agaty. Dlatego ich rozwód w 2016 roku był tak przykrą niespodzianką dla fanów. Okazało się zresztą, że para żyła w separacji dwa lata przed rozwodem. Do dziś nieznane są wszystkie kulisy tego rozstania, choć mówi się, że piosenkarka chciała na nowo odnaleźć niezależność i poszukać własnej drogi.
Kilka lat po rozwodzie wyszło na jaw, że Beata związała się z Jakubem Łuczakiem - młodszym od niej o 17 lat technikiem elektroradiologii, który hobbystycznie gra też epizodyczne role w serialach "Barwy szczęścia" i "Gliniarze".
Jakiś czas temu "Życie na gorąco" donosiło, że jedna z jej córek - Agata - nieszczególnie polubiła się z nowym ukochanym matki. Podobno wiele wątpliwości kobiety miał budzić fakt, że Łuczak przez wiele lat był oddanym fanem Kozidrak.
O miłości Kozidrak i Pietrasa napisano już tyle, że znane są niemal wszystkie szczegóły nawet ich pierwszych rozmów - kiedy jeszcze ona znała go tylko jako kolegę brata, z którym ten występował w amatorskim zespole rockowym. Ale trzeba było czekać na autobiografię artystki, wydaną w 2021 roku "Beata. Gorąca krew", żeby poznać historię jej pierwszej miłości.
"Zaczęłam śpiewać, bo... zakochałam się. To znaczy śpiewałam sobie w domu, ale do zespołu muzycznego w liceum poszłam z miłości. [...] Miał na imię Zbyszek, długie włosy i orzechowe oczy. Zbyszek był naprawdę przystojny, a do tego - co ustaliła moja przyjaciółka, która przeprowadziła śledztwo na jego temat - grał na gitarze w szkolnym zespole. W skali od 1 do 10 byłam zakochana na 8. Ale był jeden kłopot: z koleżeńskiego śledztwa wynikało, że Zbyszek ma dziewczynę. Więc ja [...] byłam dla niego niewidzialna" - wspominała go wokalistka.
Zanim Zbyszek zwrócił na nią uwagę, przyszła gwiazda musiała wykazać się niezłym tupetem.
W autobiografii Kozidrak przyznaje, że miłość do Zbyszka natchnęła ją do pisania wierszy... i śpiewania. "Wpadła na genialny plan" i wiedziała, że skoro się zakochała, to musi wykorzystać to, co uważała za najlepsze, czyli głos. Zawitała więc na próbę jego zespołu i prosto z mostu oznajmiła, że chce do nich dołączyć.
"Cześć chłopaki - powiedziałam całkiem pewna siebie - Mam na imię Beata i chcę z wami zaśpiewać. Popatrzyli na mnie podejrzliwie. [...] Ale zgodzili się. Zagrali jakiś ówczesny hit - już nie pamiętam, co to było - a ja zaczęłam śpiewać. Szczęki im opadły, a Zbyszek w końcu spojrzał na mnie tym swoim orzechowym wzrokiem. [...] Oni nie szukali wokalistki, ale po tym występie zostałam przyjęta do zespołu" - zdradziła po latach Beata.
To pierwsza zauroczenie nie przetrwało zbyt długo - między innymi dlatego, że jakiś czas później Kozidrak poznała kolegę swojego brata - Andrzeja. A co było później, wie już kilka pokoleń fanów Bajm.
Zobacz też:
Potwierdziły się sensacyjne doniesienia ws. Beaty Kozidrak