Stanisław z "Sanatorium" nie miał lekkiego życia. Dwa razy stracił ukochaną
Stanisław z Raszyna to jeden z uczestników 7. edycji "Sanatorium miłości". Obecnie jest na emeryturze i ma nadzieję, że program pomoże mu na nowo odnaleźć szczęście. W jego życiu nie brakowało smutku - był już dwukrotnie żonaty, ale obie kobiety zmarły w wyniku choroby.
2 marca rozpoczął się 7. sezon "Sanatorium miłości". Tym razem uczestnicy szukają drugiej połówki nie w górach, ale na Mazurach, w malowniczych Mikołajkach. Po ostatnich wydarzeniach, takich jak oświadczyny w już trzecim odcinku, wiadomo, że w tej edycji wrażeń nie zabraknie.
Jednym z kuracjuszy jest Stanisław z Raszyna. Jest na emeryturze, ale wciąż pracuje - po studiach ekonomicznych działa w branży finansowej, obecnie w firmie zajmującej się badaniami rynku. Stanisław ma dwoje dorosłych już dzieci - syna i córkę. Oboje kibicowali mu, kiedy zgłosił się do programu TVP. Udział rozważał zresztą już wcześniej, ale zdecydował się dopiero teraz.
Uczestnicy 7. sezonu programu TVP mają za sobą przeróżne, często bardzo przykre doświadczenia. Dobrym przykładem jest Małgorzata z Toskanii, która ostatnie dwie dekady poświęciła opiece nad chorym mężem. Z kolei były mąż Danuty źle ją traktował.
Stanisław opowiedział o swoich smutkach w rozmowie z serwisem TVP. Wielkim pocieszeniem są dla niego dorosłe dzieci: syn jest arcymistrzem szachowym i prezesem Polskiego Związku Szachowego. Córka nie tylko kibicuje mu w programie, ale nawet pomogła w podbramkowej sytuacji, kiedy zapomniał zabrać do Mikołajek niektórych potrzebnych rzeczy - wsiadła w samochód i pokonała 300 kilometrów, by je zawieźć.
W rozmowie z TVP przyznał, że stracił obie ukochane. Jego pierwsza żona zmarła po diagnozie nowotworu. Syna wychowywał samodzielnie. "Byłem i ojcem, i matką" podsumował ten smutny czas. Starał się jednak znajdować czas dla siebie - chodził w Warszawie na dyskoteki i to właśnie na jednej z nich poznał swoją drugą żonę.
"Przez rok obserwowałem jedną z dziewczyn. [...] Gdyby nie przypadek, pewnie obserwowałbym dalej. Ale znaleźliśmy się oboje na parkiecie, ja zawsze sam tańczyłem, ona też sama. Zatańczyliśmy razem i tak to się zaczęło" - wspominał.
W drugim małżeństwie nie wszystko układało się pomyślnie. Druga żona Stanisława nie chciała mieć dzieci i już na początku zapowiedziała mu, że nie będzie się nimi zajmować. Opiekę nad córką przejął więc on. A później jego żona zachorowała.
"Szczególnie że druga małżonka też zachorowała na raka. I też zmarła. Zostałem z 13-letnią córką. Musiałem sam ją wychowywać. A teraz wychowujemy się nawzajem - ona ma teraz 20 lat" - przyznał Stanisław.
Na pytanie, jakiej kobiety szuka w programie, Stanisław odpowiada wręcz poetycko. Szczegóły wyglądu nie mają dla niego znaczenia - nie zaakceptowałby jedynie używek.
"Nie wiem. Coś musi zaiskrzyć. To musi być zachwyt od pierwszego wejrzenia. Gdy spotka się kogoś na swojej drodze, od razu wiadomo, że to jest ta czy ten. Kolor oczu, włosów nie ma znaczenia" - przyznaje.
Zaznacza za to, że jest samodzielny i wszystko w domu potrafi zrobić sam. Nie potrzebuje w tym pomocy, choć oczywiście wspólne domowe sprawunki byłyby przyjemnością.
"Jestem jak ta kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję. Gotuję, robię zakupy, sprzątam, dbam o ogródek. [...] Wyobrażam sobie wspólne gotowanie, dbanie o dom, ogród. Ale nie jest to wymóg. Nie poszedłem do programu szukać kucharki czy sprzątaczki. Potrafię wszystko zrobić sam" - tłumaczy.
Zobacz też:
Iwona z "Sanatorium miłości" przerywa milczenie