Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski: Wszystko dla miłości!
Chcieli zbudować swoje szczęście, oskarżano ich, że rujnują cudze. Nie ukrywają, że okupili to ogromnym stresem i terapią. Ale wyszli z tego silni!
- Wierzyłam, że okaże się mądrym ojcem. I nie zawiodłam się... Dziś jesteśmy już pięcioosobową rodziną i dzieci uczą nas sporo każdego dnia - mówi otwarcie Tamara Arciuch (44 l.) o Bartku Kasprzykowskim (42 l.).
Oboje przyznali niedawno, ile przeciwności musieli pokonać, by ze sobą być. - Trudności nas wzmocniły. Przeszliśmy razem tyle życiowych zakrętów, że kolejny nie jest nam straszny - opowiadają szczerze w wywiadzie.
Historia ich związku to gotowy scenariusz. Zaiskrzyło między nimi w 2007 r. na planie serialu "Halo Hans". Początkowo ukrywali tę relację. Powód? Oboje byli w zalegalizowanych związkach. Gdy pokazali się razem, uczucie zostało wystawione na ciężką próbę.
- Czas gdy byliśmy publicznie atakowani, stał się dowodem na to, że gdybyśmy nie byli dla siebie ważni, każde poszłoby w swoją stronę - twierdzi Bartek.
W prasie i internecie huczało od krytyki, kłopoty pojawiały się z każdej strony. - Pisano o nas jak o potworach, choć wokół rozstaje się mnóstwo osób i nikt tego nie potępia. Nagonka niszczyła mi karierę, nagle telefon przestał dzwonić. Był lęk, frustracja, niepewność - wspomina Tamara.
Artystka była wówczas oficjalnie żoną aktora gdyńskiego Teatru Muzycznego, Bernarda Szyca, z którym ma syna Krzysztofa. Rodzinna burza sięgnęła zenitu. Tamara wkrótce wyprowadziła się z domu i wyjechała z dzieckiem do Warszawy, ale urażony mąż zapowiedział, że tak łatwo nie zgodzi się na rozwód. Zażądał, by publicznie przyznała się do zdrady i wzięła na siebie winę za rozpad małżeństwa.
W tym czasie Kasprzykowski rozwodził się ze swoją żoną, sympatią z czasów podstawówki, Agnieszką. Kiedy odkryła, że Bartek ma romans, natychmiast wniosła pozew. Rozstali się w październiku 2008 r., szybko i bez orzekania o winie.
Uczucie pary było tak silne, że szybko zdecydowali się na dziecko. Michał przyszedł na świat w maju 2009 r. I choć nie było wątpliwości, że jego ojcem jest Bartek, w dokumentach chłopca wpisany został Bernard Szyc. Tamara pozostawała jego żoną i takie były wymagania prawne. Udało się to wyjaśnić i zmienić dopiero po kilku miesiącach.
W końcu, na początku marca 2011 r., sąd w Gdańsku rozwiązał małżeństwo Arciuch i Szyca istniejące jedynie na papierze. Tamara i Bartek czekali na to 3 lata. Nie chcieli zwlekać i zaraz potem, w tajemnicy, wzięli ślub cywilny.
-Ten czas nas umocnił, byliśmy blisko, dawaliśmy sobie oparcie. Odkryliśmy, że możemy na siebie liczyć - mówi Tamara.
Wciąż zarzucano im, że dla swojego szczęścia rozbili dwa związki. Wiele ich to kosztowało. - Potrzebna była terapia. Dzięki niej odkryliśmy, że trudno nas rozwalić - wyznaje Kasprzykowski.
W 2016 r., chociaż media chętnie donosiły o poważnym kryzysie w ich związku, Tamara urodziła córeczkę Nadię. Bo kryzysu nie było. Zaczęli spokojne, szczęśliwe życie. Dramatyczne przejścia wiele ich nauczyły, ale nie tają, że najwięcej zawdzięczają sobie nawzajem.
- Zbudował moje poczucie wartości - wyznaje Tamara. - Wydobyła ze mnie siłę, odwagę, opiekuńczość - mówi Bartek o żonie. I przyznaje, że obawiał się nieco relacji z jej dorastającym synem.
Dziś mieszkają z trójką dzieci na wsi pod Warszawą. W pobliżu jej rodziców, na których zawsze mogą liczyć.
Krzysztof, syn Tamary z pierwszego małżeństwa, ma już 20 lat. Ale wciąż w żartach nazywa Bartka "macochem".
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: