Doda, Chajzer i Rozenek ukarani. Za błędy zapłacą wysoką cenę
UOKiK, czyli Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wydał decyzję w sprawie postępowania Dody, Filipa Chajzera i Małgorzaty Rozenek. Gwiazdy czekają teraz spore finansowe konsekwencje. Łącznie mają zapłacić karę w wysokości prawie pół miliona złotych. Uzasadnienie decyzji nie zostawia żadnych wątpliwości, co się wydarzyło. Tylko u nas komentarz samych zainteresowanych.
Wiele gwiazd i celebrytów działających w mediach społecznościowych nieźle zarabia w mediach społecznościowych na współpracach i kampaniach reklamowych. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale schody zaczynają się, kiedy influencerzy zapominają, że i ta forma zarobku jest obwarowana konkretnymi przepisami.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów właśnie poinformował o karach finansowych, które otrzymali Filip Chajzer, Doda i Małgorzata Rozenek-Majdan. Według UOKiK cała trójka nieprawidłowo oznaczała materiały reklamowe na Instagramie, co jest nieuczciwym zachowaniem wobec ich obserwatorów.
"Nasze działania chronią użytkowników mediów społecznościowych przed ukrytą reklamą. Twórcy, którzy nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały, działają nieuczciwie - wprowadzają w błąd, ukrywając komercyjny charakter publikowanych materiałów" - tłumaczy teraz prezes UOKiK Tomasz Chróstny w oświadczeniu dla mediów.
Szef UOKiK wyjaśnia, że postępowanie wymienionej trójki gwiazd trwało "przez wiele lat".
"Na influencerów nałożyliśmy łącznie prawie pół miliona zł kar. Uwzględniliśmy długotrwałość i zasięg działań, a także ich wpływ na odbiorców" - mówi, wyjaśniając, czego dokładnie dopuścili się Chajzer, Rabczewska i Rozenek.
"Filip Chajzer publikował reklamowe treści na zlecenie kilkudziesięciu różnych podmiotów [...]. W swoich komercyjnych wpisach oznaczał jedynie markę, podobnie jak w neutralnych relacjach z prywatnych zakupów czy codziennych czynności" - czytamy w komunikacie.
Po tym, jak usłyszał zarzuty, zaczął umieszczać rekomendowane hasztagi z oznaczeniem współpracy, znajdowały się jednak na końcu opisu, co według urzędu "czyniło je niewidocznymi na pierwszym etapie zapoznawania się z publikacją". W związku z tym na firmę Filip Chajzer Warsaw Media nałożono 80 895 zł kary. Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja Dody i Rozenek.
Kiedy poprosiliśmy o komentarz Filipa, nie migał się od odpowiedzi. Przyznał, że cała sprawa go zaskoczyła, kiedy akurat wysiadał z samolotu w Nicei. O samej sprawie dowiedział się nie oficjalnymi drogami, lecz... z portali plotkarskich.
"Uważam, że uczestniczę w czyimś medialnym show. Bo jeśli pierwsze, co dostaję na maila, to linki do artykułów, i nawet moja prawniczka nie zdążyła zareagować w trybie administracyjnym, to mogę tylko usiąść i rozłożyć ręce. Jeżeli poważny urząd pierwsze, co robi, to rozsyła informacje do serwisów plotkarskich, to wydaje mi się, że nie stoimy na tym samym stopniu powagi" - mówi nam Filip.
Zaznacza, że on sam nie dostał jeszcze do rąk żadnego oficjalnego dokumentu. Zamierza jednak zapoznać się z nim i odnieść szerzej, kiedy tylko otrzyma stosowne informacje - już prawidłową drogą.
UOKiK ujawnił, że Rabczewska prowadziła wiele płatnych działań promocyjnych, jednak wymagane oznaczenia były "widoczne dopiero po rozwinięciu opisu".
"Twierdziła, że jej fani i tak wiedzą, z którymi markami zawarła współpracę reklamową, pomijając tym samym fakt, że reklama ma być jednoznacznie oznaczona niezależnie od tego, kto ją ogląda i co wie o autorze" - brzmi oświadczenie.
Doda będzie musiała zapłacić aż 191 523 zł. Ale jeszcze większą kwotę, bo 220 267 zł, otrzymała Małgorzata Rozenek. W jej przypadku także rozpatrzono kilkadziesiąt zleceń reklamowych. Miała jednak wskazywać jedynie nazwę marki, a oznaczenia nie pojawiały się w każdym przypadku i były niemal niewidoczne.
"Wielokrotnie sugerowała, że stosowanie reklamowanych w istocie produktów jest jej osobistym wyborem konsumenckim, gdy ukrywała promocyjne treści pod pozorem odpowiedzi na pytania od obserwatorów" - ogłosił UOKiK.
Poza tym urząd zauważył, że udostępniała kody rabatowe bez informacji, że otrzymuje za to wynagrodzenie lub procent od sprzedanych produktów. Oczywiście na razie wszystkie te decyzje nie są prawomocne - influencerom przysługuje odwołanie do sądu UOKiK.
Zobacz też:
Nowa afera z Dodą i Pachutem. Przerwał milczenie
Filip Chajzer ujawnił prawdę o swojej relacji z prowadzącą "DDTVN"