Reklama
Reklama

Kontrowersje wokół śmierci Freddiego Mercury’ego. Na co dokładnie zmarł charyzmatyczny wokalista?

Freddie Mercury (zm. w 1991 r.) na scenie był prawdziwym showmanem i niesamowitym artystą, od którego trudno było oderwać wzrok. Ze znacznie mniejszym rozmachem opowiadał jednak o swoim życiu prywatnym – starał się chronić siebie i bliskich do samego końca. Krewni mówią o nim, że prywatnie był wręcz nieśmiały i delikatny. Nic dziwnego, że wokół jego śmierci i choroby narosło wiele kontrowersji, tajemnic, teorii spiskowych, a nawet legend…

Już w listopadzie czeka nas kolejna rocznica odejścia Freddiego. Miesiąc wcześniej swoją premierę ma mieć utwór "Face it Alone" (sprawdź!). Brian May i Roger Taylor już w czerwcu zapowiedzieli wydanie piosenki, która została stworzona podczas prac nad albumem "The Miracle". W trakcie nagrań w studiu Freddie wiedział już o swojej chorobie, dlatego muzycy stworzyli wówczas sporo materiału. Ostatecznie utwór nie ujrzał światła dziennego przez ponad 30 lat! To prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników muzyki Queen (posłuchaj!).

Reklama

Spekulacje na temat choroby

W latach 80. HIV (ludzki wirus niedoboru odporności) i AIDS (zespół nabytego niedoboru odporności) były jednoznacznie kojarzone z konkretną orientacją seksualną lub zażywaniem narkotyków. Przez pewien czas chorobę tę nazywano nawet... "gay syndrome". Chorzy natychmiast podlegali ocenie społeczeństwa. Dodatkowo przez długi czas właściwie nie było metod leczenia, dlatego zarażenie stawało się wyrokiem.

Wirus HIV przez lata może nie dawać widocznych objawów, jednak niszczy układ immunologiczny. Gdy zmienia się w AIDS, chory walczy z wieloma symptomami. "The Advocate" podawał, że u Freddiego pierwszym niepokojącym objawem była zmiana na języku, z którą zgłosił się do lekarza w 1982 r. Oficjalna diagnoza pojawiła się w 1987 r.

Muzyk podzielił się informacją jedynie z najbliższymi. Osłabienie, wychudzenie, zmiany skórne (w tym mięsaki Kaposiego) niepokoiły jednak fanów i dziennikarzy, którzy często spekulowali na temat stanu zdrowia artysty. Dlatego Freddie coraz rzadziej pokazywał się publicznie i ukrywał pod makijażem.

Tak naprawdę świat zyskał stuprocentową pewność, na co choruje Mercury, dopiero dzień przed śmiercią muzyka...

Oświadczenie wydane zaraz przed śmiercią

Peter "Phoebe" Freestone, asystent Freddiego, rzucił trochę światła na ostatnie dni życia artysty. Na stronie freddiemercury.com znajduje się sekcja "Ask Phoebe", w której mężczyzna odpowiada na pytania.

Na co dokładnie zmarł Freddie? Z powodu osłabionej odporności łapał częste infekcje - bezpośrednią przyczyną zgonu było grzybicze zapalenie płuc. 10 listopada muzyk przestał brać leki. Później spędzał ostatnie chwile z bliskimi w swoim domu. To był jego czas na pożegnania. 22 listopada wraz z managerem, Jimem Beachem, stworzył oświadczenie, w którym przyznawał, że choruje.

"W wyniku ogromnego zainteresowania prasy w ostatnich dwóch tygodniach, chciałbym potwierdzić, że jestem nosicielem wirusa HIV i mam AIDS. Do tej pory uznawałem za właściwe trzymać tę informację w tajemnicy, żeby chronić najbliższych. Nadszedł jednak czas, by moi przyjaciele i fani z całego świata poznali prawdę [...]" (cytat za www.terazmuzyka.pl).

Oświadczenie wydano wieczorem, a 23 listopada obiegło świat. Freddie zmarł natomiast już 24 listopada... Według bliskich artysty moment śmierci to czysty zbieg okoliczności. Wszystkim wydawało się, że Mercury ma jeszcze trochę czasu, chociaż był już ekstremalnie słaby, miał m.in. problemy ze wzrokiem i poruszaniem się.

Pogłoski o samotnej śmierci

Freddie Mercury dbał o prywatność - szczególnie pod koniec swojego życia, gdy walczył z chorobą. Dziennikarze prześcigali się więc w wymyślaniu coraz to nowych plotek o jego relacjach, związkach czy podejściu do ludzi.

Często wspominano o tym, że artysta był samotny, niemiły czy nieprzyjazny, a także bardzo nieszczęśliwy. Nic bardziej mylnego - Freddie żył otoczony przez bliskich, także w ostatnich miesiącach, a nawet dniach i godzinach życia. W chwili śmierci u jego boku znajdował się ukochany, Jim Hutton.

W programie TV-AM Brian May zwrócił uwagę, że wokalista Queen:

"Nie umarł sam. Zmarł, będąc w bardzo stabilnym i pełnym miłości związku, którego ludzie nie uważają za stosowny, by o nim opowiadać. To wszystko bzdury. Właściwą historię trzeba jakoś opowiedzieć..."

Kremacja i legendy na temat miejsca rozsypania prochów

Gdzie znajdują się prochy Freddiego? Prawdziwe miejsce ich spoczynku zna prawdopodobnie tylko jedna osoba - jego pierwsza prawdziwa miłość Mary Austin, która przejęła większość spadku po zmarłym artyście oraz na jego życzenie "zaopiekowała się" urną z prochami. Na pogrzeb artysty przybyli tylko najbliżsi: przyjaciele i rodzina.

Istnieje kilka legend na temat miejsca pochówku. Być może urna znajduje się w ogrodzie domu artysty, Garden Lodge w Londynie, pod drzewem wiśniowym. Niektórzy twierdzą, że artysta spoczywa na jednym z angielskich cmentarzy, ale pod fałszywym nazwiskiem. Jedna z teorii mówi też o tym, że prochy wrzucono do Jeziora Genewskiego. Jaka jest prawda? Być może nigdy się nie dowiemy, gdzie spoczywa jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci muzyki...

Zobacz też:

Mary Austin o ostatnich dniach życia Freddiego Mercury'ego: Wił się w bólu

Sacha Baron Cohen jako Freddie Mercury

Ostatnie słowa Freddiego Merkury'ego

Te dania uwielbiał Freddie Mercury

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Freddie Mercury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy