Najpierw straciła dom, a teraz to. Słowa twórczyni "Małgośki" łamią serce
Na początku kwietnia do mediów dotarły zaskakujące wieści dotyczące słynnej kompozytorki. Katarzyna Gaertner udzieliła wywiadu, w którym zdradziła, że obecnie nie ma gdzie się podziać i musi korzystać z uprzejmości przyjaciółki. Ostatnio gwiazda ponownie otworzyła się na temat swojej trudnej sytuacji życiowej i przyznała, że wszystko było dobrze, dopóki żył jej mąż.
Katarzyna Gaertner to żywa legenda polskiej sceny muzycznej. Gdyby nie ona, nigdy nie usłyszelibyśmy takich hitów, jak "Małgośka", "Wielka woda" (sprawdź!) czy "Bądź gotowy dziś do drogi".
Kompozytorka w połowie lat 80. ubiegłego wieku opuściła stolicę i na dobre przeniosła się na wieś, gdzie wiodła szczęśliwe życie u boku ukochanego męża, Kazimierza Mazura. W 2012 roku los okrutnie doświadczył małżonków - ich dom oraz studio nagraniowe spłonęły. Gwiazdorska para nie traciła jednak pogody ducha.
"Skończymy kiedyś ten remont. Ale teraz najważniejsza jest praca. Chcę zostawić po sobie coś wartościowego" - mówiła Gaertner w programie "Uwaga. Kulisy sławy".
Niestety, dziesięć lat później kompozytorka przeżyła tragedię, po której dotąd się nie pozbierała. W 2022 roku, w wieku 74 lat zmarł Kazimierz Mazur. Zaraz po śmierci męża artystka podpisała wyjątkowo niekorzystną dla siebie umowę, co ściągnęło na nią potężne kłopoty.
"Bezpośrednio, parę godzin po pociągnęliśmy do notariusza, gdzie był gotowy akt notarialny, który ja półprzytomna podpisałam. (...) Gdy się dowiedziałam, jakie następstwa są takiego aktu, to już było za późno, żeby go cofnąć. Nie mogłam zostać, musiałam opuścić dom. Udałam się do sanatorium, a potem w Polskę, gdzie się dało" - zdradza kompozytorka w rozmowie z "Faktem".
W najnowszej rozmowie kompozytorka przyznała, że największym dramatem w jej życiu była właśnie śmierć ukochanego męża. To Kazimierz Mazur trzymał ich życie w ryzach i dbał o wszystko, aby Gaertner mogła skupić się na muzyce.
"Dopóki byłam pod parasolem mojego męża, Kazimierza Mazura, znanego aktora, pomocnika w muzyce, który zajmował się moimi wszystkimi sprawami muzycznymi, wydawniczymi, to (...) nie miałam żadnych problemów, poza 'masz zrobić płytę, masz nagrać muzykę, masz ją zrealizować dobrze, ma to iść gdzie się da, na cały świat, na Polskę, wszędzie'. Dopóki to było przy mężu, wszystko było w porządku. W momencie, kiedy go zabrakło, wydarzyła się ta dramatyczna sytuacja, która na stałe spowodowała załamanie się wszystkiego. Prawda jest taka, że tych kilkadziesiąt lat, które przeżyłam z mężem, oderwało mnie od rzeczywistości. Dawniej zajmowałam się swoimi sprawami i to dosyć dzielnie. Dałam sobie radę i z domem, jednym czy drugim. Miałam pieniądze, bo zarabiałam sama. Pomagałam wielu ludziom młodym. No chociażby Stasiu Soyka, który miał 19 lat jak wystąpił u mnie w filmie, albo Rysiek Riedel. Mało kto wie, że ja go wyciągnęłam z piwnicy" - tłumaczyła Faktowi artystka.
Katarzyna Gaertner w rozmowie z tabloidem przyznała, że bardzo tęskni za swoim domem w Komaszycach. Obecnie mieszka u przyjaciół, którzy przyjęli ją pod swój dach. Może także liczyć na wsparcie Maryli Rodowicz, dla której napisała kultową już "Małgośkę".
Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj: Maryla Rodowicz przerwała milczenie. Otwarcie to wyznała. "To jest jakiś skandal"
"Dopóki mąż mnie chronił. To było wszystko świetnie. I wesoło, i obficie. Gdy się skończyła ta epoka, gdzie mąż czuwał nad mną, zostałam sama, bezradna" - przyznała gorzko Gaertner.
Do sprawy zdążyli się odnieść także krewni kompozytorki. Ich słowa rzucają zupełnie nowe światło na tę poruszającą sprawę.
"W związku z artykułem z tygodnika 'Polityka' (...), w którego powstaniu nie chciałem uczestniczyć, ponieważ miałem na względzie dobre imię naszej rodziny (moje i mojej Cioci Katarzyny Gaertner), informuję, że moja Ciocia (Katarzyna Gaertner) w lutym 2023 r. została (po tym, jak w styczniu tego samego roku zawiozłem ją do sanatorium) przejęta z sanatorium przez osoby trzecie. Krótko po tym fakcie dostaliśmy pismo od jej pełnomocniczki (...)" - czytamy w specjalnym oświadczeniu, które trafiło do redakcji Faktu.
Krewny artystki podkreśla również, że kwestia oddania domu w Komaszycach również została w mediach przedstawiona w niewłaściwy sposób.
"W połowie lata 2022 moja Ciocia z własnej inicjatywy rozpoczęła podział majątku. Siedlisko pozostawiając w rękach rodu Gaertnerów, zaś innymi nieruchomościami obdarowała swojego pasierba. Dziwię się, dlaczego gazeta tego pokroju co 'Polityka' wzięła na siebie rozdmuchanie sytuacji rodzinnej bez sprawdzenia jaka jest natura tych wydarzeń i czy są prawdziwe" - podsumował gorzko.
Zobacz także:
Rodowicz właśnie ogłosiła i zaskoczyła wyznaniem. "Wszystko się zmienia"
Potwierdziły się doniesienia w sprawie Rodowicz. Późną nocą do wszystkiego się przyznała
Frąckowiak otwarcie o emeryturze. Musi pracować. "Ona nie jest wysoka"