Michał Witkowski wraca do show-biznesu! "każda gwiazda ma zrąbaną psychikę"
WIDEO | Piątek, 3 listopada 2017 (09:13)
Michał Witkowski po wydaniu nowej książki wraca do show-biznesu. Pisarz twierdzi, że uodpornił się na hejt i żadna krytyka nie jest go już w stanie złamać.
- Nie jestem już krytykowany, bo w zasadzie nie ma za co - mówi agencji Newseria Lifestyle. - To jest trudne, ale każda gwiazda ma zrąbaną psychikę pod tym względem, bo jeśli ktoś napisałby coś krytycznego o normalnej osobie, to ona by umarła. A gwiazdy to już tyle razy słyszały krytykę i olały. Każdy ma podejście, że news na jakimś tam portalu potrwa dwie godziny.
Witkowski przez kilkanaście miesięcy kreował się na Miss Gizzy, autorkę bloga Fashion Patology. Na imprezach show-biznesowych pojawiał się w ekscentrycznych stylizacjach, szeroko komentowanych w mediach modowych. Dziś porzucił wprawdzie wcielenie "blogerki", nie zrezygnował jednak z oryginalnych kreacji. Twierdzi, że to właśnie krytyka jego stylizacji bawi go najbardziej.
– Kto pracuje w portalach? Różne osoby, ale niekoniecznie są to Anny Piaggi czy jakieś wielkie krytyczki mody. Ja, który zęby zjadłem, wydałem 20 tys. na tę stylówę, a nagle jakaś po studiach, świeżo na praktyce, będzie oceniała, czy to jest dysonans czy jest to zamierzone – mówi pisarz.
- Nie jestem już krytykowany, bo w zasadzie nie ma za co - mówi agencji Newseria Lifestyle. - To jest trudne, ale każda gwiazda ma zrąbaną psychikę pod tym względem, bo jeśli ktoś napisałby coś krytycznego o normalnej osobie, to ona by umarła. A gwiazdy to już tyle razy słyszały krytykę i olały. Każdy ma podejście, że news na jakimś tam portalu potrwa dwie godziny.
Witkowski przez kilkanaście miesięcy kreował się na Miss Gizzy, autorkę bloga Fashion Patology. Na imprezach show-biznesowych pojawiał się w ekscentrycznych stylizacjach, szeroko komentowanych w mediach modowych. Dziś porzucił wprawdzie wcielenie "blogerki", nie zrezygnował jednak z oryginalnych kreacji. Twierdzi, że to właśnie krytyka jego stylizacji bawi go najbardziej.
– Kto pracuje w portalach? Różne osoby, ale niekoniecznie są to Anny Piaggi czy jakieś wielkie krytyczki mody. Ja, który zęby zjadłem, wydałem 20 tys. na tę stylówę, a nagle jakaś po studiach, świeżo na praktyce, będzie oceniała, czy to jest dysonans czy jest to zamierzone – mówi pisarz.
