Równy rok po śmierci Kipiel-Sztuki Mariolka przerwała milczenie. "Byłam w szoku"
Barbara Mularczyk-Potocka przez 23 lata wcielała się w rolę Mariolki Kiepskiej, córki serialowej Halinki oraz Ferdka. W najnowszej rozmowie wspomniała zmarłą 9 czerwca 2024 roku Marzenę Kipiel-Sztukę, która była dla niej nie tylko ekranową matką, lecz także bliską koleżanką z planu. Wspólne lata pracy stworzyły między aktorkami wyjątkową więź.
Barbara Mularczyk-Potocka to aktorka znana z jednej roli. Przez 23 lata wcielała się w Mariolkę Kiepską ze "Świata według kiepskich". Serialowymi rodzicami barwnej postaci byli Ferdek (Andrzej Grabowski) oraz Halinka (Marzena Kipiel-Sztuka).
Aktorka udzieliła właśnie wywiadu dla Plejady, w którym wypowiedziała się na temat zmarłej rok temu koleżance, Marzenie Kipiel-Sztuce.
Wspominając swoją serialową mamę, Mularczyk zaczęła od jej nietuzinkowego poczucia humoru.
"Było z nią bardzo wesoło. Marzenka zawsze była uśmiechnięta. Wiadomo, nie zawsze miała 100 proc. energii - każdy czasami ma gorsze dni. Ona również, ale nigdy nie dawała tego po sobie poznać. Na plan przychodziła ze swoim pieskiem, który był taki jak ona: kochał ludzi i cała produkcja go uwielbiała, więc nawet on był zaopiekowany na planie" - wspomina.
Aktorki miały ze sobą wyjątkowo więź - w końcu spędziły razem na planie ponad dwie dekady. Choć kiedy Mularczyk poszła na studia, ich kontakt nieco się osłabił, nigdy nie zniknął całkowicie.
"W liceum dawałam radę mieć swoje dodatkowe rzeczy. Jednak na studiach tego czasu było znacznie mniej, zaczęłam mieć swoje życie. Naturalne było, że te relacje trochę się rozluźniły. Mimo to zawsze do siebie dzwoniłyśmy. Kiedy nie byłyśmy na planie, zawsze utrzymywałyśmy ze sobą kontakt" - wyjawiła Mularczyk.
Aktorka wróciła pamięcią do dnia, kiedy dowiedziała się, że Marzena Kipiel-Sztuka nie żyje. Był 9 czerwca 2024 roku i odebrała telefon od dziennikarki.
"Byłam w Krakowie na festynie. Dowiedziałam się od prasy, bo zadzwoniła do mnie pani z gazety, pytając, jak się czuję, z tym że pani Marzenka nie żyje. Byłam w szoku. Wtedy ta wiadomość do mnie nie dotarła. Miałam nieodebrane połączenia, ale nie patrzyłam na telefon, bo byłam z rodziną. (...)" - zaczęła.
Mularczyk wspomniała, że z trudem powstrzymała łzy.
"Poleciały łzy, ale nie chciałam płakać przy dzieciach. Nie chciałam ich denerwować, więc 'chlipnęłam' sobie parę razy na boku. Kiedy wracaliśmy, powiedziałam w samochodzie, że Marzenka nie żyje. I zrobiło się smutno w aucie, bo dla mojej córki to była znana 'babcia' Marzenka" - wspomina.
Aktorka nie ukrywa, że brakuje jej kontaktu z Kipiel-Sztuką. "Szkoda, że nie udało nam się spotkać, że nie (pogadałyśmy - red.) o różnych (błahostkach - red.). Nikt nigdy nie jest przygotowany na taką sytuację. Nie mogę tego żałować, bo bardzo bym się chciała spotkać, ale każdy ma jakieś swoje życie, obowiązki. Szkoda, że to się tak skończyło" - skwitowała.
Zobacz też:
Ledwo co wygrał, a Nawrocka już nie wytrzymała. "Jest to dla mnie niezrozumiałe"
Mariolka z "Kiepskich" wróciła na salony i wyjawiła całą prawdę. To stało się na planie