Olek Sikora publicznie zachwyca się znaną artystką. Fani nadstawili uszu
Aleksander Sikora od lat świetnie radzi sobie w mediach i budzi dużą sympatię u widzów. Regularnie udziela się w social mediach i to właśnie na Instagramie wypowiedział się na temat polskich preselekcji do Eurowizji. Prezenter ma już swoją faworytkę.
Aleksander Sikora jest obecnie jedną z gwiazd Polsatu, w którym to prowadzi sekcję show-biznesową w "halo tu polsat". Wcześniej związany był z Telewizją Polską, w której występował w duecie z Małgorzatą Tomaszewską. Świetnie dogadujący się prezenterzy wielokrotnie musieli dementować plotki o charakterze ich relacji. Nie łączy ich bowiem nic więcej niż tylko przyjaźń.
"Nie mieliśmy romansu. Chciałbym podkreślić, że nie każdy duet (...) [zawodowy - przyp. aut.] musi mieć się ku sobie. Już jeden wystarczy. (...) Nie jestem ojcem dziecka Małgosi. Znam ojca dziecka Małgosi, bardzo go lubię, uważam, że jest świetnym facetem, tworzy z Małgorzatą fantastyczną relację" - oznajmił niegdyś w rozmowie z "Party", chcąc położyć kres plotkom, jakoby to on był ojcem pociechy Tomaszewskiej.
Sikora skrupulatnie chroni zresztą swoją prywatność i trudno go przyłapać na jakiejkolwiek aluzji do sfery uczuciowej. Kiedy więc zaczął publicznie rozpływać się nad pewną znaną artystką, jego fani od razu nadstawili uszu.
Wszystko to jednak w ramach dyskusji dotyczącej obecnie rozgrzewającego wszystkich tematu preselekcji do "Eurowizji". W tej sprawie głos zabrało już wiele znanych osób. 34-latek na pewno czuje się szczególnie związany z konkursem, jako że przez kilka lat komentował go w telewizji publicznej.
Prezenter podziela opinię i gusta większości obserwatorów przeglądu, za największą faworytkę uważa bowiem Justynę Steczkowską. Według niego udział piosenkarki właśnie w tej edycji międzynarodowej rywalizacji byłby pięknym ukoronowaniem jej kariery.
"Mam nadzieję, że będzie to Justyna Steczkowska. Ale nie dlatego, że w swojej opinii dyskwalifikuje pozostałych uczestników (...), tylko trzymam za nią kciuki (...) i bardzo by mi zależało na tym, żeby po 30 latach mogła ponownie reprezentować Polskę. Pierwszy raz zrobiła to rok po Edycie Górniak w 1995 roku, więc jej wyjazd na Eurowizję w tym roku miałby symboliczny charakter" - powiedział w rozmowie z Jastrząb Post.
Przypomnijmy, że dokładnie 30 lat temu "Jusia" otworzyła 40. edycję konkursu, ostatecznie zajęła jednak dopiero 18. miejsce. Było to rok po tym, jak Polska w ogóle zadebiutowała na Eurowizji i od razu, za sprawą wspomnianej Górniak, zajęła na niej wysoką, drugą lokatę.
Sikora nie ma wątpliwości, że 52-latka jest najlepszym wyborem na reprezentantkę Polski. Wnioskuje tak na podstawie jej doświadczenia scenicznego, konsekwentnie budowanego wizerunku i stylu artystycznego oraz godnej pochwały wytrwałości i pracowitości.
"Justyna Steczkowska jest gwarantem, że jak pojedzie na Eurowizję, to nie da ciała z występem, bo jest artystką kompletną, i wiem, że zadba o to, żeby faktycznie wykorzystać wszelkie narzędzia, nawet własne zasoby, żeby ten występ był 'jakiś' i żeby zapisał się na kartach historii tego konkursu. Poza tym ona ma dla mnie talent i głos absolutny. Jej siła głosu i talentu jest tak ogromna, że masz absolutną pewność, że jak stanie na tej scenie, to zaśpiewa" - podzielił się swoimi odczuciami.
Już 14 lutego wieczorem widzowie będą mogli przekonać się na własne oczy, jak Steczkowska zaprezentuje się w preselekcjach i zdecydować o jej ewentualnym udziale w dalszych etapach rywalizacji.
Zobacz też:
Sikora rozwiał wątpliwości na temat Tomaszewskiej. Wielu będzie zasmuconych
Nowe doniesienia ws. Aleksandra Sikory. Nagle wyznał: "Kocham tę kobietę"
Steczkowska uchodziła za faworytkę Eurowizji. To, co nagle wyciekło z TVP, podzieliło widzów