70-letnia Grażyna Szapołowska z trudem akceptuje swoją sytuację. Mówi o tym wprost
Grażyna Szapołowska (70 l.) debiutowała w Teatrze Dolnośląskim rolą Rusałki w "Legendzie" w 1972 roku. Po tak wielu latach na scenie dziś zupełnie inaczej patrzy na swoją karierę. Nie ma też optymistycznej wizji artystycznej przyszłości. Jak wyznała, ostatnio naszło ją na refleksje, które mogą zaniepokoić nawet najwierniejszych fanów. Oto szczegóły.
Grażyna Szapołowska to osoba, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Aktorka filmowa, teatralna oraz telewizyjna od lat zachwyca fanów. Otrzymała też wiele nagród, w tym Orła za główną rolę kobiecą w filmie "Pan Tadeusz".
Niestety, bogate doświadczenie nie uchroniło 70-letniej Grażyny przed kryzysem czyhającym na każdego aktora i aktorkę w dojrzałym wieku. Aktualnie Szapołowska nie może liczyć na wiele ciekawych propozycji, co bardzo przeżywa.
"Myślę, że dałam wiele z siebie i wiele dostałam od tego zawodu. W tej chwili jestem już trochę wypalona, zmęczona, za dużo się już nie udzielam, ale czerpię radość ze spotkań z publicznością. Rozmawiam z ludźmi na temat moich ról, kina w ogóle, teatru, poezji, sztuki..." - uzewnętrzniła się w ostatniej rozmowie z portalem "Kultura mody".
Szapołowska stara się w tej trudnej sytuacji znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Wolny czas wykorzystuje więc na odpoczynek.
"Lubię (...) jeździć do Monako i jeść śniadanie w łóżku. Lubię rozmawiać z ludźmi o życiu. Spotykam czasem ludzi albo oni do mnie przychodzą. Niektórzy mnie rozpoznają, inni nie. Siedzimy na ławeczce nad zatoką i gadamy. I okazuje się, że wszyscy mamy takie same problemy" - zdradziła aktorka.
Grażyna zauważyła też, że popularność to coś, co lubiła i na co zasłużyła, choć nie wie, czy może powiedzieć, że ją kocha. Z czego to wynika?
"Nie wiem, czy kocham popularność. Jest przyjemna, ale czasem przeszkadza. Kocham ludzi i spotykam się z ich wielką sympatią, ale doświadczyłam też zazdrości. Niemniej jednak na swoją popularność pracowałam ciężko przez wiele lat, jest zasłużona" - zdradziła aktorka.
Na koniec rozmowy Grażyna Szapołowska pochyliła się nad kondycją kina. Zauważyła, że aktualnie powstaje wiele platform filmowych, a produkcje tworzone są na ilość, nie jakość: "Dostrzegam pośpiech i bylejakość. Dziś filmy dokumentują życie, kiedyś mówiły o wartościach, niosły ze sobą jakiś rodzaj oczyszczenia, jakiś rodzaj mądrości. A teraz to zwykła paplanina" - narzekała.
Wygląda na to, że romantyczna dusza Szapołowskiej nie jest w stanie zaakceptować nawet tego, co stało się z siecią, a szczególnie, jak artyści dawnego pokolenia zniknęli pod natłokiem influencerów.
"Lata temu nie było celebrytów, nie było internetu, nie było Instagrama. Tamten świat rządził się zupełnie innymi prawami. Zauważ, że większość artystów mojego pokolenia jest dziś niewidoczna. Nie radzą sobie z technologią, a może po prostu nie chcą tego robić. Ja jednak nie demonizuję mediów społecznościowych. Są utalentowani młodzi ludzie, którzy świetnie je wykorzystują do promowania swojej działalności zawodowej" - podsumowała.
Czytaj też:
Grażyna Szapołowska z wnuczką poszły na cmentarz. Ludzie oburzeni ich zachowaniem
Grażyna Szapołowska utopiła miliony w nieudanym biznesie. Zbankrutowała jak Wiśniewski