Cezary Pazura wspomniał zmarłego ojca. To tego brakowało mu przez wiele lat. "Było mi ciężko"
Cezary Pazura w ubiegłym roku pożegnał ojca - Zdzisława Pazurę. Gwiazdor w książce "Męskie gadanie" autorstwa Beaty Biały, otworzył się na temat okresu dzieciństwa. Okazuje się, że nie brakowało w nim deficytów w relacji tata-syn.
Cezary Pazura przez lata uzyskał miano jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. Mało kto wie, że niecały rok temu, celebryta pożegnał 87-letniego ojca - Zdzisława Pazurę. Ich relacja opierała się na sztywnych zasadach, w których brakowało poczucia miłości. Mężczyzna nie stronił od kar cielesnych i rzadko okazywał dzieciom bliskość.
"Do dziś czasem odczuwam wielki deficyt poczucia bliskości. Tata wychowywał nas twardą ręką. (...) Taki właśnie był świat mojego dzieciństwa. Życie pełne surowych zasad i chłodnych relacji, gdzie uczucia nie miały miejsca. Wychowywany jako dziecko zadaniowe rzadko doświadczałem ciepła ze strony ojca. Wspomnienia tamtych lat to mieszanka surowości i braku czułości, gdzie miłość ojca wyrażała się w twardości i dyscyplinie. Dopiero teraz, z perspektywy czasu, doceniam wartość bliskości, której mi tak brakowało" - wyznał Pazura w książce "Męskie gadanie" autorstwa Beaty Biały.
Jedyną osobą, która okazywała mu wsparcie w tamtym okresie, była mama. To do niej mógł zwrócić się w chwilach największej potrzeby.
"W chwilach, gdy potrzebowałem bliskości i wsparcia, mogłem liczyć jedynie na matkę. Mama była moją główną ostoją ciepła, choć i ona miała swoje ograniczenia. (...) W moim domu brakowało czasu na czułość, ale bardzo dobrze pamiętam swoją chrzestną, ciocię Tolę. Gdy rodzice szli na zabawę, ona zajmowała się mną. (...) Kiedy patrzę na swoje życie z perspektywy lat, widzę, że choć jestem odporny psychicznie, to potrzeba bliskości i czułości we mnie pozostała" - wyjawił.
Podczas rozmowy, aktor przyznał, że mimo surowego procesu wychowania, wciąż tęskni za ojcem. Choć ich relacja była naznaczona zadaniowym podejściem, ból po jego odejściu stał się dla niego szczególnie dotkliwy.
"Rozmawiamy tuż po śmierci mojego taty, co jest dla mnie szczególnie trudne. Był człowiekiem zadaniowym, chłodnym, nie rozpieszczał nas. Teraz, gdy go już nie ma, mam w pamięci tylko krótkie flesze. Po śmierci mamy było mi ciężko, ale po śmierci taty ból był jeszcze głębszy. Dopiero teraz naprawdę tęsknię za jego dotykiem, przytuleniem, poklepaniem po plecach" - dodał.
Z perspektywy czasu, gwiazdor dostrzega, jak wiele rzeczy mogłoby wyglądać inaczej, gdyby miał wcześniejszą świadomość potrzeby bliskości z ojcem.
"Myślę sobie: »Przecież gdy go odwiedzałem, mogłem poprosić, żeby mnie poklepał«, a teraz żałuję, że tego nie zrobiłem. Przytulałem go na dzień dobry i na do widzenia, ale mogłem przecież spędzić na przytuleniu kilka godzin. Dlaczego tego nie zrobiłem? Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest mi to potrzebne. Teraz czuję tęsknotę i nieskończoną pustkę, której nic nie wypełni" - powiedział.
Na koniec, 62-latek wyjawił, że dopiero po czasie zdecydował się na szczerą rozmowę z tatą. Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z ubytków emocjonalnych u dzieci, starając się wypełnić je innymi dobrami. Dopiero wtedy aktor zrozumiał, że jego ojciec był wychowany w schemacie, który nie pozwalał mu na wyrażanie czułości.
"Tak, miałem taką rozmowę. Długo nie wiedziałem, jak się do niej zabrać. (...) I rzeczywiście doszło do niej. Była dla mnie bardzo ważna i oczyściła moją duszę. Tata powiedział, że nie zdawał sobie sprawy z tego, co robił. Był przekonany, że skoro był obecny, troszczył się o nas, dbał o rodzinę, to spełniał swoją rolę. Zapytał: »to czego ty chcesz ode mnie? Przecież troszczyłem się, dbałem«. Wtedy zrozumiałem, że on nigdy nie nauczył się okazywać uczuć. Może nie miał od kogo się tego nauczyć, bo takie metody wychowania były przekazywane z pokolenia na pokolenie" - podsumował.
Zobacz też:
Cezary Pazura ujawnił, co tak naprawdę działo się, gdy wracał z planu. "Nie byłem dobry dla rodziny"
Smutne wieści dla fanów Cezarego Pazury. W ostatniej chwili przekazano
Pazurowie podjęli błędną decyzję. Przeżyli nie lada kryzys