Dawali Kwiatkowskiemu tylko rok-dwa. Aż sam w to uwierzył
Dawid Kwiatkowski już niedługo zadebiutuje w zupełnie nowej roli. Popularny artysta zasiądzie w jury powracającego po latach programu "Must Be the Music". To wydarzenie z pewnością będzie dla wokalisty bardzo ważne, chociażby z tego względu, że lata temu artysta sam próbował swoich sił w formacie. Wtedy jednak nikt w niego nie wierzył.
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Już 7 marca na antenie Polsatu o godzinie 19.55 zadebiutuje kolejny sezon "Must Be the Music". Program powraca na antenę po 9 latach przerwy w emisji. Prowadzącymi w tej edycji zostali Maciej Rock, Patricia Kazadi oraz Adam Zdrójkowski. Uczestników oceniać będą: Miuosh, Natalia Szroeder, Sebastian Karpiel-Bułecka oraz Dawid Kwiatkowski.
Co ciekawe, ten ostatni już kiedyś był związany z polsatowskim talent-show. W 2012 roku Dawid jako początkujący artysta próbował swoich sił w castingu do programu. Niestety, bezskutecznie. Jak wiadomo jednak, jego kariera niedługo później rozpoczęła się na dobre.
Kariera Dawida Kwiatkowskiego rozpoczęła się w 2013. Wtedy 17-letni chłopak wydał debiutancki singiel "Biegnijmy". Chwilę później w rozgłośniach radiowych można było usłyszeć także jego drugi hitowy utwór "Na zawsze". Choć tak udany start pozwolił Dawidowi zyskać ogromną rozpoznawalność, to artysta dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że jego popularność może być ulotna.
"Na pewno musiałem pokazać, że przetrwam, bo wszyscy dookoła mówili, że tak nie będzie. Że to potrwa sezon, może dwa. I ja w to niestety uwierzyłem. Pamiętam, że zadzwoniłem do szefa mojej ówczesnej wytwórni, do Remika z My Music. Zapytałem go wtedy: 'Remik, co ja mam robić, jeśli to potrwa rok czy dwa. Co ja mam zrobić, żeby potrwało to dłużej i czy to w ogóle jest możliwe?' Wtedy o tym porozmawialiśmy, ale potem nawet on sam mi przyznał jako szef wytwórni, że był pewien, że ja potrwam rok. Wszyscy wtedy celowali, że tyle będzie trwać na mnie szaleństwo. Że potem nic więcej się nie zadzieje" - mówił Kwiatkowski w rozmowie z "Vivą!".
Receptą na utrzymanie zainteresowania fanów okazała się ciężka praca. Dawid zaczął się kształcić, pisać kolejne utwory i wydawać płyty. Jednocześnie artysta pojawił się na wydarzeniach branżowych i grał na ogólnopolskich koncertach. W 2014 roku Dawid wziął udział w "Tańcu z gwiazdami". W parze z Janią Lesar dotarł aż do półfinału.
Dawid Kwiatkowski od początku zdawał sobie sprawę z tego, że droga artystyczna nie jest łatwa i w pewnym momencie może powinąć mu się noga. Z tego względu wokalista przygotowywał się mentalnie do "normalnej" pracy.
"Chciałem iść na studia ekonomiczne, to było to, co planowałem robić oprócz muzyki. Ekonomia mi się wydawała na tyle szeroką dziedziną, że byłem pewien, że będę mógł z takim dyplomem zapukać do wielu różnych sektorów" - mówił Kwiatkowski o swoim "planie B" w rozmowie z "Vivą!".
Co ciekawe, z biegiem lat myślenie Dawida trochę się zmieniło. Teraz artysta uważa, że mógłby zajmować się mediami społecznościowymi, ponieważ od zawsze fascynował go świat wirtualny.
"Ostatnio jak myślałem, czym jeszcze mógłbym się zajmować, to wpadłem na pomysł, że pewnie bym się zajmował czyimś Instagramem, TikTokiem" - dodał.
Teraz na Dawida Kwiatkowskiego czeka kolejne nowe wyzwanie zawodowe. Wokalista postawi się w roli osoby, od której będzie zależało czyjeś "być albo nie być" na rynku muzycznym. Nawet dla tak doświadczonego artysty będzie to spore wyzwanie.
"Must Be the Music" możecie oglądać już od 7 marca w Polsacie oraz na Polsat Box Go.
Zobacz też:
Dawid Kwiatkowski nie wytrzymał. Przytulił ją na oczach wszystkich
Miszczak ujawnił kulisy swojej pracy. Konkurencję podsumował bez ogródek
Doniesienia ws. Kwiatkowskiego wypłynęły w środku nocy. Wiedzieli nieliczni, że to nie zwykłe plotki
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych