Dominika Ostałowska: Chciałaby się jeszcze zakochać!
Czy Dominika Ostałowska (47 l.) przełamała wreszcie złą passę?
Dla miłośników jej talentu to dobra wiadomość. Dominika Ostałowska (47) wraca – i to aż w dwóch serialach: dostała rolę w "Przyjaciółkach" i zaproponowano jej, aby znów grała w "M jak miłość".
A ostatnimi czasy nie wiodło jej się najlepiej. Z powodu choroby tyła i chudła na przemian, a graną przez nią Martę, jak pamiętamy, wysłano za granicę.
Nie brakowało uwag, że stało się tak ze względu na powrót do serialu Joanny Sydor (43), z którą niegdyś aktorka była mocno skłócona… Poszło o reżysera Mariusza Malca (50).
Joanna Sydor oskarżyła koleżankę, że odbiła jej narzeczonego, z którym miała dziecko. Wiele osób odwróciło się wtedy od Dominiki Ostałowskiej.
Nie broniła się, ale oskarżenia, a przede wszystkim śmierć mamy, jedynej osoby, która ją rozumiała i wspierała, były dla niej trudne do zniesienia…
A przecież nie jest tajemnicą, że aktorka samotnie wychowuje syna Huberta (16), ze związku z Hubertem Zduniakiem (45), zatem kłopoty w pracy musiała odczuwać szczególnie dotkliwie.
I tylko ona wie, ile kosztowały ją zawirowania ostatnich lat. W końcu zdecydowała się na krok, który odwrócił zły los.
"Psychoterapia jest fantastycznym sposobem na różne trudne momenty w życiu. To cenna lekcja, tylko trzeba znaleźć odpowiedniego specjalistę" – wyznała ostatnio.
Pozytywne nastawienie do świata i ludzi przyniosło dobre efekty. W zawodowym życiu aktorki zaczęło się układać, ale i prywatnie pani Dominika odzyskała pewność siebie, spokojniej patrzy w przyszłość. Wsparcie ma w synu, który jest jej największym przyjacielem.
Hubert chciałby pójść w ślady rodziców, chodzi na castingi. Tak otrzymał rolę w serialu "Na Wspólnej".
"Rozumie, na czym polega ta praca. Czasami jestem nawet zaskoczona, że w tym wieku wie aż tak dużo" – mówi z dumą Dominika.
Dla aktorki syn jest teraz całym światem, ale pozwala mu iść własną drogą. Wie, że wkrótce wyfrunie z gniazda, więc jak każda kobieta chciałaby jeszcze spotkać odpowiedniego mężczyznę.
"Na to przychodzi pora, ale pod warunkiem, że człowiek potrafi najpierw dogadać się sam ze sobą" – tłumaczy z uśmiechem Dominika.
"Jeżeli mamy problem, to przeważnie przez to, że w zły sposób postrzegamy pewne sytuacje. Tego uczymy się przez całe nasze życie. Nie da się tego zmienić w tydzień. To żmudny proces, ale w momencie, gdy widzi się efekty, daje to wielką satysfakcję" - dodaje.
Aktorka znów jest więc mocno zajęta, a to dla kogoś, kto kocha swoją pracę, jest najlepszym lekarstwem na smutki i sercowe tęsknoty.
***