Englert nadal wściekły na Szapołowską
"Rozstaliśmy się w sposób cywilizowany, z obietnicą, że nie będziemy komentować tej sprawy. Nie minęła godzina od rozstania, a pani Szapołowska wysyła oświadczenie" - wścieka się Jan Englert.
Dyrektor Teatru Narodowego udzielił wywiadu "Super Expressowi", w którym tłumaczy kulisy zwolnienia aktorki za niestawienie się na spektaklu "Tango" 9 kwietnia. Podkreśla, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w historii polskiego teatru to pierwszy taki przypadek...
"Z powodu śmierci, choroby lub odwołania samolotu... Tak. Ale dlatego, że miał inne, lepiej płatne zajęcie, nigdy!" - zaznacza na łamach tabloidu.
Nie ukrywa, że on, jak i cały zespół aktorski do końca wierzyli, że Szapołowska pojawi się na spektaklu, tym bardziej że nie wyraził zgody, by wzięła ona udział w "Bitwie na głosy".
Aktorka poinformowała dyrektora oraz pozostałych aktorów o konflikcie terminów z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, co - jak tłumaczyła w swoim oświadczeniu - "stwarzało możliwość zmiany godziny realizacji, ustanowienia dublera bądź ustalenia innej daty przedstawienia, gdyż ilość sprzedanych biletów była wówczas niewielka".
"Traktowaliśmy to jako próbę nacisku" - mówi dzisiaj Englert, i dodaje, że "nikogo nie zmusza do podpisywania umowy z teatrem, a regulamin obowiązuje wszystkich, zarówno gwiazdę jak i halabardnika".