Ewa Bem cierpi po stracie córki. Nie wraca do koncertowania
Tygodnik "Rewia" nie ma dobrych wieści dla fanów artystki. Doniesienia o jej powrocie na scenę okazały się przedwczesne. Ewa Bem (66 l.) najwyraźniej nie czuje się jeszcze na siłach, aby wrócić na scenę. Przeżywa żałobę po śmierci córki. W trudnych chwilach może liczyć na pomoc drugiej pociechy.
Nigdy nie wstydziła się przyznawać, że kiedy jest jej źle, to po prostu płacze. Ale zazwyczaj trwa to krótko. Zaraz potem robi makijaż, aby nikt nie widział śladów łez.
Ewa Bem nigdy nie lubiła obciążać innych troskami i uważała, że smutki należy przeżywać w samotności, a światu nieść pogodę ducha. Zarażała ludzi pozytywnym myśleniem. Tak też odbierano jej piosenki, choćby "Żyj kolorowo", czy "Podaruj mi trochę słońca". Ostatnio jednak tego słońca w jej życiu jest dużo mniej.
Jesienią starsza córka piosenkarki Pamela Niedziałek (†39 l.) przegrała walkę z nowotworem mózgu i osierociła dwoje małych dzieci. Z tego powodu piosenkarka zawiesiła koncerty. Co prawda w styczniu pojawiły się informacje o jej występie we Wrocławiu, jednak ostatecznie został on odwołany.
Piosenkarka najwyraźniej wciąż nie czuje się na siłach by wrócić na estradę. Trudno jej nieść słuchaczom pogodę i radość, podczas gdy jej serce i dusza krwawią. Zawsze stawiano ją za wzór żony i matki, nic więc dziwnego, że dziś, w tym najgorszym momencie życia, stara się być oparciem dla bliskich. Przede wszystkim dla zięcia, który musiał wrócić do pracy. Ewa Bem wielokrotnie przyznawała, że nie kariera, ale rodzina była dla jej najważniejsza.
- Stroniłam od wyjazdów z koncertami, nie lubiłam tego. Dom zawsze był u mnie na pierwszym miejscu i wszystko było temu podporządkowane. Gabrysia była już wtedy na świecie, malutka. Wyleciałam na jakiś koncert do Chicago i wracałam samolotem w ciemną noc. Odsłoniłam roletę w oknie i spojrzałam w otchłań, w tę czarną czeluść. I zobaczyłam oczami wyobraźni, że gdzieś tam na dole jest malutka Gabrysia, która ma zaledwie rok czy półtora. Może coś jej jest, może coś ją kłuje, może coś ją boli, może potrzebuje mojego zapachu, mojego dotyku, a ja tutaj siedzę jak głupia. Przecież to jest okropne, idiotyczne i pozbawione wszelkiego sensu... - przyznawała przed laty w wywiadzie.
I dzisiaj to właśnie Gabrysia, która na co dzień mieszka w Londynie, najlepiej wie, jak pocieszyć mamę. Kilka dni po śmierci przyrodniej siostry zamieściła w internecie piosenkę mamy "W mieście wszystkich snów" z wydanego kilka lat temu albumu Kakadu.
Ewa Bem sama napisała kiedyś słowa do tego utworu. Jest w nim mowa o ponadczasowej miłości, o przemijaniu i o głębokiej wierze. Gabrysia właśnie z tych mądrych słów czerpie dzisiaj siłę: "Mówiłam z Aniołem, obiecał, że zawsze tu znajdziesz mnie...".
Kto wie, może dzięki tym słowom za jakiś czas Ewa Bem znów podaruje swej publiczności trochę słońca?
***
Zobacz więcej materiałów: