Fani oszaleli na punkcie Taylor Swift. Ale w Poznaniu ostro z niej zakpili
Swiftomania trwa w najlepsze. Do Polski właśnie zawitała jedna z największych współczesnych gwiazd, na której punkcie oszalał dosłownie cały świat. Rodzimi fani czekali na jej koncert nawet kilkanaście lat - artystka jeszcze nigdy dotąd nie występowała w kraju nad Wisłą. I o ile Warszawa przyjęła ją ciepło i życzliwie, o tyle w Poznaniu wprost z niej zakpiono...
"Nie rozumiem fenomenu Taylor Swift" - mówią niektórzy, ale nie ma wątpliwości, że dokonania Amerykanki od dawna do takiego pojęcia się kwalifikują. Trwająca od wiosny ubiegłego roku trasa koncertowa piosenkarki przyniosła niebotyczne zyski, szybko stając się najbardziej dochodowym tournée w historii. Przy okazji zapewniła 34-latce status miliarderki.
Na występach zarabia jednak nie tylko ona sama, ale i miasta, w których się pojawia. Pośrednio za jej sprawą PKB Stanów Zjednoczonych wzrosło aż o 4,3 mld dolarów; tylko w sześć wieczorów Los Angeles wzbogaciło się dzięki niej o 320 mln. Eksperci szacują, że przybywający tłumnie do Warszawy fani wokalistki, nawet z zagranicy, mogą w ciągu kilku dni "zostawić w mieście" nawet 190 mln dolarów. Na show Swift skorzysta przecież wielu lokalnych przedstawicieli różnych branż.
Gwiazda popu po raz pierwszy zagrała na Stadionie Narodowym w czwartkowy wieczór. W kolejnych dniach czekają ją jeszcze dwa takie występy. Najwytrwalsi ustawiali się w kolejce do wejścia już na ponad dobę przed planowaną godziną otwarcia bramek, a najwięksi zapaleńcy wydawali w oficjalnym sklepie artystki niemałe pieniądze na drogie ubrania i gadżety z jej wizerunkiem.
O ile Warszawa siłą rzeczy żyje wizytą Taylor Swift, o tyle w Poznaniu podeszli do niej raczej z dystansem. Podobizna kobiety zastąpiła jednego z koziołków zwyczajowo trykającym się w południe na wieży ratuszowej. Z racji tego, że od jakiegoś czasu mechanizm jest w naprawie, pracownicy redakcji radia RMF Maxx zlokalizowanej w kamienicy na rynku postanowili podtrzymać tradycję.
Od kilku tygodni z ich okien wyłaniają się dwie figurki zastępujące te oryginalne. Inicjatorzy akcji podchodzą do niej zresztą z dużą kreatywnością. Na tle fasady budynku spotkali się już bowiem znani politycy, raperzy, gwiazdy (np. Magda Gessler i Robert Makłowicz) czy nawet Arkadiusz Milik z piłką. Swift zaprezentowała się natomiast w towarzystwie... prywatnego odrzutowca.
Jest to bezpośrednie nawiązanie do niechlubnego tytułu "królowej CO2", który przypisano jej w 2022 r. Wyliczono, że właśnie w tamtym okresie autorka wielu głośnych hitów wyemitowała łącznie niemal 8,3 tys. ton(!) dwutlenku węgla do atmosfery. Wszystko to za sprawą 170 lotów samolotem, w którym łącznie spędziła aż 16 dni.
W kolejnym roku piosenkarka zdecydowanie, bo o 40% ograniczyła liczbę pokonywanych tras, ale łatka zdążyła już na dobre do niej przylgnąć. Swift do dzisiaj funkcjonuje w memach jako osoba, która w każdej sytuacji wybiera samolot zamiast jakiegokolwiek innego środka transportu, nawet jeśli zupełnie nie jest to konieczne.
Zobacz też:
Taylor Swift przemówiła po polsku. Znienacka ogłosiła to na koncercie w Warszawie
Taylor Swift już w Polsce. Jej ukochany ma dużo wspólnego z naszym krajem
Fani niezadowoleni z organizacji koncertu Taylor Swift. "Najgorsza możliwa opcja dla fanów"