Grażyna Szapołowska dostała cudowny prezent od życia
Dlaczego z wnuczką łączy ją aż tak bliska więź?
Nie wyobraża sobie dnia bez choćby krótkiej rozmowy z wnuczką. Grażyna Szapołowska (63 l.) jest szczęśliwa, kiedy może spotkać się z nią, zabrać na pokaz mody, na premierę do kina czy po prostu zaprosić na obiad. Karolinę, która w kwietniu skończyła 16 lat, traktuje jak drugą córkę.
– Kiedy się urodziła, odżyły we mnie uczucia macierzyńskie – mówiła przejęta w jednym z wywiadów. – Wnuki przecież odmładzają – żartowała zaraz po tym, jak została babcią. Dziś Karolina jest najlepszą przyjaciółką aktorki. Grażyna przyznaje, że jej wnuczka to jedna z niewielu osób, którym chciałaby imponować i na zdaniu których naprawdę jej zależy.
Pęka też z dumy, kiedy czyta pełne zachwytu komentarze pod zdjęciami Karoliny, jakie od czasu do czasu zamieszcza na swojej tablicy na portalu społecznościowym. Uwielbia się chwalić wnuczką.
Grażyna Szapołowska dochowała się tylko jednej pociechy. Z drugim z trzech mężów, biznesmenem, współwłaścicielem jednego z podwarszawskich hoteli, Andrzejem Jungowskim. Pobrali się w 1977 roku, rozwiedli, gdy córka, dziś 37-letnia Katarzyna Jungowska, miała 3 lata. Podobno mąż kazał aktorce wybierać: małżeństwo albo scena.
Silna potrzeba niezależności kazała jej postawić na karierę i związek się rozsypał. Ale do dziś pozostali dobrymi przyjaciółmi.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Katarzyna Jungowska miała zaledwie 21 lat, kiedy urodziła Karolinę. – Wcześnie została matką, to było tak, jakbym ja miała dwójkę dzieci, wydawało mi się, że muszę nimi pokierować – wyznała pani Grażyna, wspominając dzień, w którym po raz pierwszy wzięła wnuczkę w ramiona. Był 11 kwietnia 2000 roku, kiedy aktorka, odbierała w Teatrze Wielkim w Warszawie Orła za najlepszą rolę kobiecą (tzw. polskim Oscarem wyróżniono ją wtedy za doskonałą rolę Telimeny w „Panu Tadeuszu”).
Ze statuetką w dłoniach powiedziała, że szczęście jej sprzyja, bo dostaje cenne nagrody w pracy i… cudowne prezenty od życia. Trzy dni wcześniej dowiedziała się, że jej córka w Los Angeles urodziła śliczną i zdrową dziewczynkę. Prosto z gali Orłów pojechała na lotnisko i poleciała do Kalifornii, by pomóc Katarzynie w opiece nad maleństwem.
Bardzo się wzruszyła, gdy córka powiedziała jej, że drugie imię dla Karoliny – Wanda – wybrała na cześć babci, która pomagała pani Grażynie wychowywać ją, gdy była małą dziewczynką. - Nie miałam dla Kasi tyle czasu, ile bym chciała, bo musiałam pracować, zarabiać – przyznała kiedyś. Niespełna cztery lata po urodzeniu córki Katarzyna Jungowska rozstała się z ojcem Karoliny, mieszkającym i studiującym w Stanach Zjednoczonych, a pochodzącym z Torunia fizykoterapeutą Arturem Matejem.
Nic jej już za oceanem nie trzymało, więc zdecydowała się wrócić do Polski. Mimo że miłość córki niestety nie przetrwała, Grażyna Szapołowska w głębi duszy cieszyła się, że będzie miała swoje dziewczyny na wyciągnięcie ręki. Ze spokojem i zrozumieniem przyjęła również decyzję Katarzyny o rozpoczęciu studiów w szkole filmowej i cieszyła się, gdy córka zaczęła odnosić pierwsze sukcesy jako reżyserka.
Dwa lata temu aktorka namówiła swojego partnera życiowego, Eryka Stępniewskiego, by podjął się produkcji pierwszego filmu fabularnego Katarzyny „Piąte. Nie odchodź!”, w którym sama zagrała u boku… wnuczki. Grażyna nie ma wątpliwości, że Karolina pójdzie w jej ślady i zostanie aktorką. 16-latka ma duży talent. – Moja krew! – podpisała zdjęcie wnuczki na facebooku, a w jednym z programów telewizyjnych pochwaliła się, że Karolina wyznała jej kiedyś, że w przyszłości chciałaby być taka jak ona.
***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów