Grażyna Szapołowska z bólem przyznała się do tego po latach. Do dziś żałuje bycia "złą" matką
Grażyna Szapołowska jest jedną z tych gwiazd, które nie owijają w bawełnę. W wywiadach często opowiada o swoich życiowych perypetiach i nie gryzie się w język. Ostatnio wyjawiła prawdę o tym, jak przebiegało jej własne macierzyństwo. Jej wyznanie może zaskoczyć!
Szapołowska nie ukrywa, że gdy sama była matką i łączyła obowiązki domowe z pracą w branży filmowej, nie miała wiele czasu dla swoich dzieci, czego dziś żałuje. Z perspektywy czasu zupełnie inaczej postrzega macierzyństwo.
Jej zaangażowanie w pracę się opłaciło. Gwiazda otrzymała m.in. Orła za główną rolę kobiecą w "Panu Tadeuszu". Występowała nie tylko w produkcjach telewizyjnych, ale również w filmach i na deskach teatru. Brała udział również w projektach Teatru Telewizji, łącząc pasję do występów w świetle scenicznych reflektorów, z bytnością na szklanym ekranie. Choć jej dorobek artystyczny począwszy od lat 80. jest ogromny, aktywność zawodowa negatywnie przełożyła się na relacje rodzinne. Naraziła je na pewien szwank - szczególnie w kontekście rodzicielstwa.
"Jesteśmy młode, mamy dwadzieścia parę lat, rodzimy dzieci i nie mamy czasu. W tej chwili trochę zazdroszczę kobietom, które rodzą już jako dojrzałe kobiety i widzę, że to jest inne podejście - nie ma tego pośpiechu, nie ma tej walki o byt, chociaż o byt to w sumie jest zawsze walka" - powiedziała Szapołowska.
Błędy młodości gwiazda naprawia w dorosłym życiu, starając się być cudowną babcią dla swojej wnuczki.
"Myślę, że przelałam te uczucia na swoją wnuczkę, nie mając wcześniej czasu na bycie dobrą matką... chociaż, co to znaczy dobra matka... nie wiadomo, co to znaczy, co to jest to dobre" - zastanawiała się podczas wywiadu.
W trakcie snucia rozważań dotyczących rodzicielstwa Szapołowska wspomniała maksymy głoszone przez Wisławę Szymborską. Połączyła je ze wspomnieniami swojej mamy.
"Tak jak mówi Wisława Szymborska - dobro okazuje się dobrem, które może znaczyć zupełnie co innego - całe życie zadajemy sobie jakieś pytania - czy wszystko jest możliwe wobec ludzi, jacy jesteśmy. Czy nie krzywdzimy ludzi, czy nie pozostawiamy ich we łzach, czy swoim pytaniem albo zachowaniem nie krzywdzimy kogoś. Dlaczego zawsze mówimy - to jest jego wina. A może to jest nasza wina? Moja mama tego mnie nauczyła - że nawet, jak to było ewidentne, że coś nie jest moją winą, to powinnam pomyśleć, czy nie ma w tym na pewno czasem mojej winy. I Szymborska porusza to" - wyjawiła.
Zobacz też:
Minęły lata, a tu takie wieści. Tomasz Stockinger wyznał, co zrobił z Grażyną Szapołowską
Aktor "Klanu" wylądował na stole operacyjnym. Co dalej z jego karierą?