Katarzyna Dowbor nie wspomina go dobrze. Legendarny spiker dawał jej do wiwatu
Katarzyna Dowbor miała 24 lata, gdy w 1983 roku rozpoczęła pracę w TVP. Na małym ekranie królowały wtedy Krystyna Loska i Bogumiła Wander, którym nie podobało się, że przyszła "jakaś nowa". Spikerki, zanim w końcu przyjęły młodszą koleżankę do swojego grona, traktowały ją z ogromnym dystansem. Ale to nie one najbardziej dały jej popalić. Tym, przez kogo "Dowborka" przepłakała wiele nocy, był... Jan Suzin.
"Nie było łatwo" - napisała Katarzyna Dowbor w autobiografii, wspominając swoje początki na Woronicza.
"Czułam się w gronie spikerek niechciana. One wszystkie były bardzo ze sobą zżyte - Bogusia Wander, Edyta Wojtczak, Krystyna Loska, Elżbieta Poniatowska. To było jedno środowisko, jedno towarzystwo, razem się trzymali. Na początku była wielka niechęć do mnie. Byłam takim kijem w mrowisku. Nikomu się nie podobało, że przyszłam" - wyznała w rozmowie z autorką książki "Prezenterki", Aleksandrą Szarłat.
Nie jest tajemnicą, że Katarzyna miała na pieńku z Ireną Dziedzic, która robiła wszystko, by namieszać w karierze początkującej prezenterki. Mało kto jednak wie, że najwięcej afrontów spotkało ją ze strony ulubieńca Polaków - legendarnego spikera Jana Suzina.
Katarzyna Dowbor wspomina Jana Suzina, którego często spotykała na telewizyjnych korytarzach, jako niezbyt przyjemnego, mało towarzyskiego człowieka.
"Zimny, oschły, niesympatyczny. Typ, który nigdy ci ręki nie podał. Gdyby ci się noga powinęła, przeszedłby koło ciebie, nawet nie spojrzawszy. Mam wrażenie, że nie lubił nikogo" - opowiadała o nim na łamach "Prezenterek".
Dziennikarka do dziś pamięta, jak Jan Suzin ją traktował. Przepłakała przez niego wiele nocy. "Na wizji był miły", jednak jej nie traktował dobrze wyznała szczerze w swej książce "Mężczyźni mojego życia".
Ci, którzy pamiętają Katarzynę Dowbor z początków jej telewizyjnej kariery, wiedzą, że do każdego występu przed kamerą była świetnie przygotowana. Gdy miała na przykład zapowiedzieć jakiś film, przybliżała widzom sylwetkę reżysera, mówiła o grających w nim aktorach. Jan Suzin uważał - i głośno o tym mówił - że... przynudza.
"Raz mnie złapał po jakimś dyżurze i mówi: 'Słuchaj, młoda, po co ty (...) [mówisz] tyle o tym filmie? Ludzie nie chcą słuchać twojego (...) [gadania], tylko chcą obejrzeć film'. Ja chciałam się wykazać i wygłosiłam mały wykład o filmie, który miał za chwilę lecieć. Przygotowałam się solennie, a pan Jan mnie zgasił" - napisała po latach w autobiografii.
"Sam był mistrzem lakoniczności. 'A teraz film' - mówił zazwyczaj. Ale ponieważ mówił pięknie, to wystarczyło" - stwierdziła.
Prawdę o Janie Suzinie Katarzyna Dowbor zdecydowała się ujawnić dopiero po śmierci spikera, czyli po 22 kwietnia 2012 roku. Opowiadając o nim "Dobremu Tygodniowi", wyznała, że zawsze, gdy wchodził do pokoju, w którym akurat przebywała, stawała na baczność. Ilekroć słyszała jego głos, pot zalewał jej czoło i miała ciarki na plecach.
"Lubił opowiadać kawały, czym wprawiał mnie, młodą i pełną szacunku, w zakłopotanie" - przyznała w swojej książce.
Katarzyna Dowbor mówi dziś, że nie przetrwałaby na Woronicza, gdyby nie Edyta Wojtczak, która otoczyła ją opieką. O tym, ile jej zawdzięcza, dowiedziała się dopiero po latach.
"Nie wiedziałam, jak bardzo Edyta mnie chroniła, ile kłopotów miała z mojego powodu (...). Wszystko jej zawdzięczam" - powiedziała w rozmowie z "Galą".
Źródła:
1. K. Dowbor, "Mężczyźni mojego życia", Warszawa 2013.
2. "Dobry Tydzień", grudzień 2021.
3. A. Szarłat, "Prezenterki", Warszawa 2012.
4. Wywiad z K. Dowbor, "Gala", lipiec 2018.
Zobacz też:
Katarzyna Dowbor dopiero zajęła nową posadę, a tu taka nowina. Już apeluje do ludzi
Maciej Dowbor przerwał milczenie ws. relacji z matką. Jest inaczej niż ludzie myśleli
Katarzyna i Maciej Dowbor rywalizują na ekranie. Joanna Koroniewska skomentowała to w swoim stylu
