Kuba Wojewódzki "podsumował" Smolastego. Wystarczyły mu trzy zdania
O tym niecodziennym wydarzeniu rozpisywały się wszystkie portale. W związku ze swoim zachowaniem Smolasty przed długi czas był na ustach zarówno fanów, jak i kolegów po branży. Teraz niespodziewanie swoje trzy grosze postanowił wtrącić Kuba Wojewódzki. I jak można się spodziewać, zrobił to w charakterystycznym dla siebie stylu.
Szeroko komentowane zajście miało miejsce niespełna dwa tygodnie temu. Smolasty, który dopiero co ogłosił rozstanie z tajemniczą partnerką, był w trasie koncertowej tak intensywnej, że jednego dnia miał dać dwa występy. Jak można się domyślać, drugi z nich nie należał do najwyższych lotów. To, co jednak wokalista powiedział wprost ze sceny, zbiło z tropu cierpliwie czekających na niego (artysta spóźnił się ponad dwie godziny) fanów.
"Ja jestem przemęczony totalnie, ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj. Ale was kocham, że tu jesteście, zróbcie hałas dla samych siebie. Nie dajcie się nikomu wykorzystywać, bo ktoś chce zarobić pieniądze i was wydoić" - wyznał, zrzucając winę na swojego menedżera, który zaplanował mu dwa wyczerpujące performance'y w ciągu doby.
Słowa te wywołały prawdziwą burzę w środowisku. Jednocześnie stały się jednak przyczynkiem do dyskusji na temat warunków, w jakich pracują muzycy, ale i zakresu ich współpracy z agentami. Głosu w tej sprawie udzielili m.in. Norbi, Michał Wiśniewski, Zenek Martyniuk, Ania Wyszkoni czy nawet Mandaryna. Sobą nie byłby również Kuba Wojewódzki, gdyby przegapił okazję do wbicia komuś szpili.
Kiedy wydawało się, że afera już przycichła, "król TVN-u" postanowił skomentować skandal z udziałem 29-latka. Spore opóźnienie w reakcji wynika z uwagi na kanał komunikacji, jaki wybrał do jej zaprezentowania Wojewódzki. Podobnie jak niedawno sprawę Moniki Goździalskiej, aferę opisał bowiem na łamach "Polityki", do której od dłuższego czasu pisze felietony.
"Podczas koncertu w Nysie spóźniony o trzy godziny [medialne przekazy donosiły o dwóch - przyp. aut.] raper Smolasty wyznał publiczności, że nie ma siły śpiewać, gdyż 'jego menedżer w...ł go w dwa koncerty dziennie'. Muzyk ostatnio rozbił McLarena. W przeciwieństwie do niego serwis nieźle zaśpiewał" - ironizował prezenter.
W ten sposób gwiazdor odniósł się do wydarzenia, które miało miejsce niespełna miesiąc wcześniej. Dokładnie ostatniego dnia lipca Smolasty, jadący swoim luksusowym McLarenem 750S o wartości dwóch milionów złotych, na ulicach Warszawy spowodował kolizję z udziałem dwóch innych pojazdów. Najpierw wjechał w zatrzymującą się na czerwonym świetle kię, a później uderzył w stojącą na prawym pasie toyotę. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a wokalista przyznał się do winy.
Podobnie uczynił w kontekście afery koncertowej. Kilka dni temu na jego InstaStories znalazło się bowiem wymowne nagranie. Celebryta przyznał w nim, że nigdy nie sądził, że będzie musiał składać publiczne wyjaśnienia w jakiejkolwiek sprawie, ale uznał, że jego fanom się to po prostu należy.
"Powiem prosto z mostu: wszystko biorę na klatę" - przyznał Smolasty i dodał, że błędem było zrzucanie winy "na bookera, że boli mnie gardło i nie mogę śpiewać, i że jestem w niedyspozycji i że jestem wycieńczony. Wiedziałem, na co się piszę, podpisałem świadomie umowę na liczbę koncertów, która i tak nie była jakaś zatrważająca, a siadło mi gardło i zwaliłem winę na gościa, którego nawet nie było na miejscu. To było fatalne z mojej strony. Chciałbym go za to przeprosić publicznie" - zaskoczył.
Sytuacja ta skłoniła go też do refleksji, jeśli chodzi o planowanie kolejnych występów. "Zagram ten sezon do końca, bez żadnych wymówek, natomiast przyszły sezon muszę mocno przemyśleć, jeśli chodzi o liczbę koncertów. Trzeba te koncerty troszkę zminimalizować. To nie znaczy, że będą gorsze, będą wręcz lepsze, ponieważ będę mocno energetycznie nastawiony na to wszystko, a nie jak machina" - tłumaczył w mediach społecznościowych.
Zobacz też:
Romantyczne sceny na koncercie Smolastego. I to z kim
Wyszło na jaw ws. Magdy Gessler. W grę wchodzą ogromne kwoty