Ledwo potwierdziła nowy związek, a już takie wieści. Schreiber mówi wprost: "Zaliczam to do błędów"
Niedawno wyszło na jaw, że w życiu Marianny Schreiber pojawił się nowy, nieanonimowy zresztą mężczyzna. Początkowo zdystansowana do plotek celebrytka sama oficjalnie potwierdziła te doniesienia. Nie minęło dużo czasu, a kobieta się zreflektowała i z zupełnie innej perspektywy popatrzyła na swoje wybory. Otwarcie przyznała, że to był błąd...
Jeszcze do niedawna o Mariannie Schreiber mówiło się przede wszystkim w kontekście jej rozstania ze znanym działaczem, Łukaszem Schreiberem. 32-latka długo nie mogła się po nim otrząsnąć - w końcu, jak sama zapewniała, o mężowskiej decyzji o separacji dowiedziała się, jak cała Polska, z mediów. Gwiazda regularnie wspominała w sieci, że przeszłość wciąż ją boli.
Niespodziewanie sytuacja zupełnie się odwróciła. Ledwo pojawiły się plotki o nowym wybranku jej serca, a celebrytka już została przyłapana na wspólnych zakupach z Przemysławem Czarneckim, synem Ryszarda. Charakter ich relacji nie pozostawiał żadnych wątpliwości: mężczyzna dosłownie jadł z ręki towarzyszce, która czymś go częstowała.
Na początku Marysia nie chciała komentować doniesień o nowym związku, szybko jednak zmieniła zdanie. Na jej profilu na Instagramie znalazło się zdjęcie, na którym ukochany czule ją obejmuje. On sam też zresztą bronił swojego uczucia w mediach społecznościowych. Bronił, gdyż na zakochanych wylała się oczywiście fala krytyki.
"Ludzie, niektóre Wasze komentarze są naprawdę okropne. Nigdy nie sądziłam, że można osiągnąć taki poziom (...) obrzydliwych sformułowań, obraźliwych tekstów. Nie mam słów, by wyrazić swoje ubolewanie nad tym, co się dzieje w moim kierunku. To wszystko nie pozwala mi żyć na własnych zasadach, do czego mam przecież prawo. (...) Jest mi tak po ludzku przykro. (...) Naprawdę tak nisko upadliśmy jako społeczeństwo?" - pisała rozżalona Schreiber na Instagramie.
Być może to właśnie nieprzychylne reakcje internautów sprawiły, że celebrytka pożałowała swojej decyzji o tak szybkim upublicznieniu dopiero co rozpoczętego związku. Jak łatwo dostrzec, z Instagrama już zniknęła wspólna fotografia Schreiber i Czarneckiego.
"W tej kwestii w ogóle pewnych rzeczy żałuję. Najważniejszymi osobami w moim życiu jest moja córka i moja mama - tego się trzymam i ta sytuacja jest dla mnie nauczką. Też ciężko mówić o związku, bo (...) [wzięłam - przyp. aut.] ślub kościelny... Nie zamierzam unieważniać tego ślubu kościelnego, bo brałam go z miłości, więc też nie mogę sobie pozwolić na żadne à la związki" - wyjawiła w rozmowie z Plejadą.
Marianna faktycznie od początku mówiła, że zamierza jedynie starać się o rozwód cywilny. Podobną deklarację złożył Czarnecki, który zapewniał, że już od kilku lat żyją z żoną osobno. Schreiber w jednej z sesji Q&A oznajmiła nawet, że do momentu oficjalnego rozwiązania małżeństwa będzie tworzyć z nowym partnerem biały związek. Teraz wygląda, jakby coś w tym zakresie się zmieniło.
Schreiber nie ukrywa, że tak publiczne rozprawianie o uczuciach do Czarneckiego nie wyszło jej na dobre.
"Są błędy, które popełniam i ten do takich zaliczam. (...) Tutaj w tej kwestii - to nie powinno po prostu wypłynąć. Nawet nie wypłynąć - po prostu nie powinno mieć miejsca i tyle" - oceniła w rozmowie ze wspomnianym serwisem.
Czyżby w ten sposób Marianna całkowicie odżegnywała się od dopiero co nawiązanej relacji, która wynikała jedynie z chęci uchronienia samej siebie przed samotnością?
"Najważniejsze decyzje, jakie podejmuję w swoim życiu, to są decyzje dotyczące mojego dziecka, a najbardziej w życiu boję się samotności" - powiedziała Plejadzie.
Wątek ten podjęła już wcześniej w odpowiedzi na złośliwe opinie internautów.
"Chyba nikt z Was nie wie, co znaczy samotność. Co znaczy być tak cholernie samotnym, że żadne dobra ci nie pomagają. Co oznacza być samotnym tak, że każdego dnia, gdy zasypiasz, łzy napływają ci do oczu. Co oznacza każdego dnia walczyć o to, by choć 10 minut nie siedzieć w głuchej ciszy, by nie żyć wspomnieniami. By nie myśleć, co mogłem zrobić inaczej. (...) Nie każdy sobie radzi z samotnością. Wśród blasku fleszy, tego całego zainteresowania i popularności - wracasz i jesteś wciąż sam. Mimo że wokół ciebie tyle się dzieje, ty jesteś sam. Niczego się w życiu nie boję tak jak samotności. Nie boję się choroby, nie boję się problemów - boję się samotności, więc nie każcie mi za to przepraszać" - napisała szczerze w sieci.
Czyżby to naprawdę był koniec miłości Schreiber i Czarneckiego?
Zobacz też:
Niedawno chciała do niego wrócić, a teraz takie wieści. Tak wyglądają relacje Schreiber z mężem
Wojewódzki nie gryzł się w język ws. Schreiber. Tak z niej zakpił
Schreiber podjęła decyzję co do zmiany nazwiska po rozwodzie. Mąż się zdziwi