Reklama
Reklama

Łepkowska po latach nagle wraca do sprawy Kożuchowskiej. "To był błąd"

Właśnie minęło 13 lat od pamiętnego dla historii rodzimej telewizji wydarzenia. Dokładnie 6 listopada 2011 roku zmarła Hanka Mostowiak, jedna z głównych bohaterek serialu "M jak miłość". Sposób, w jaki twórcy postanowili pożegnać lubianą postać, odbił się szerokim echem w mediach i dzisiaj uchodzi już wręcz za kultowy. Scenarzystka produkcji Ilona Łepkowska wielokrotnie musiała się z tego tłumaczyć. W końcu przyznała, że popełniono błąd...

Mija 13 lat od odejścia Hanki Mostowiak. Ilona Łepkowska mówi wprost: to był błąd

Fragment odcinka "M jak miłość" sprzed kilkunastu lat stał się popularnym memem. Do dzisiaj większość internautów pamięta, jak Hanka Mostowiak zagapiła się i wjechała autem w stojące na poboczu kartony, starając się ominąć idące przy krawędzi jezdni dziecko. Wypadek ten okazał się śmiertelnym dla bohaterki Małgorzaty Kożuchowskiej, co przez wielu zostało uznane za absurdalne.

Reklama

W rzeczywistości kobieta wyszłaby z niego prawdopodobnie bez szwanku, ewentualnie ze zszarganymi nerwami czy lekko obolała od szarpnięcia podczas gwałtownego hamowania. W serialu prawdziwą przyczyną jej śmierci było pęknięcie tętniaka w głowie. W świadomości odbiorców utarło się jednak "kartonowe" wyjaśnienie, które zresztą wynikało z ograniczonego budżetu. Obiektem żartów i kpin padła nie tylko aktorka, ale i główna scenarzystka oraz współproducentka serii, Ilona Łepkowska.

Kłopot w tym, że twórczyni w tamtym czasie, bo od 2007 roku, nie pracowała już przy tytule. Nie mogła jednak przejść obojętnie obok tego, co przygotowali dla postaci jej koledzy po fachu.

"Uważam, że takie rozwiązanie sprawy Małgosi Kożuchowskiej było błędem. Bohaterka, z którą tak bardzo widzowie byli zżyci, z którą tyle przeżyli, która na naszych oczach przechodziła tyle przemian, budząc ogromne emocje [na początku była ona przecież czarnym charakterem, który próbował zaszkodzić rodzinie Mostowiaków - przyp. aut.], powinna mieć szansę pożegnania się inaczej. Od początku mówiłam, że Hanka powinna umrzeć na oczach widzów, żegnana przez męża i dzieci" - oświadczyła Łepkowska w rozmowie z Faktem.

Ilona Łepkowska miała inny pomysł na śmierć Hanki. "Podjęto inną decyzję"

Warto dodać, że wątek sympatycznej blondynki został zakończony ze względu na decyzję samej odtwórczyni. Po kilku latach współpracy Kożuchowska postanowiła ją bowiem zakończyć i rozwijać karierę w innym kierunku. Informacja o planowanym pożegnaniu gwiazdy z serialem przedostała się wcześniej do prasy i znacząco wpłynęła na oglądalność tego konkretnego odcinka. Feralną śmierć Hanki obejrzało bowiem 7,5 mln widzów. Do pobicia rekordu (12,5 mln) i tak było jeszcze daleko.

Łepkowska mogła się tylko temu bezradnie przyglądać. Sama miała zupełnie inny pomysł na odejście bohaterki, którym zresztą podzieliła się z twórcami, ale nikt nie chciał jej słuchać.

"Ja nawet podpowiadałam, jak ta scena powinna być rozwiązana. To powinna być np. historia jakiejś galopującej (...) [choroby], której nie można opanować, ale jednak z momentem świadomości i obecności Hanki, by się można było się z nią pożegnać. Cóż, to, jak to zrobiono, nie było moją decyzją. Ja wtedy nie byłam już scenarzystką, a nawet współproducentką tego serialu. Małgosia do mnie zadzwoniła z informacją, że odchodzi. Rozmawiałam też z [producentem] Tadeuszem Lampką, ale podjęto inną decyzję. Uważam, że to był bardzo zły pomysł na pożegnanie postaci, no i zła realizacja tej sceny, te kartony..." - opiniowała Łepkowska we wspomnianym wywiadzie.

Musiało minąć wiele lat. Tak dzisiaj patrzą na sprawę Kożuchowska i Łepkowska

Dzisiaj zarówno Łepkowska, jak i Kożuchowska patrzą na to wydarzenie z dystansem i uśmiechem.

"Można się oczywiście pocieszać tym, że scena pt. 'Hanka ginie w kartonach' to dziś już jakiś kultowy mem. Można wyjść z założenia, że nieważne, co mówią, ważne, że po nazwisku. Czyli w tym wypadku nieważne, co mówią, ważne, że wymieniają nasz serial, bo to się klika. Może to jest jakaś (...) [strategia], szczególnie w dzisiejszych czasach, czasach internetowych klikalności, ale ja nigdy za (...) [takową] nie byłam" - dodała w wywiadzie dla Faktu.

Wcielającą się w Hankę Mostowiak aktorkę na początku denerwowały żarty odbiorców. Dziś, kiedy w każdą rocznicę śmierci postaci w sieci na nowo rozbudza się pamięć o tym wydarzeniu, traktuje to tylko jako coś miłego i uroczego.

"Małgosia mi mówiła, że co roku, gdy zbliża się dzień wypadku Hanki, pojawia się R.I.P. na Facebooku, są świeczki, zapalone lampki nagrobne, wspomnienia Hanki Mostowiak. Dziś jest to już po prostu zabawne" - komentowała Łepkowska.

Kożuchowska sama potrafi się już z tego śmiać.

"Jest takie niebezpieczeństwo, że jak już umrę, to zamiast porządnej płyty nagrobnej, ktoś postawi karton" - mówiła w talk-show Kuby Wojewódzkiego.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Zaskakujące doniesienia w sprawie "M jak miłość". Niewiarygodne, do czego przymierzają się scenarzyści

Plotka o ojcu Kożuchowskiej obiegła cały Toruń. Aż huczało

"Królowa polskich seriali" kończy karierę? Tylko nam wyjawiła całą prawdę

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy