Majewska krytykuje wymagania innych artystów. Sama ma jedną fanaberię [POMPONIK EXCLUSIVE]
Alicja Majewska od prawie sześćdziesięciu lat prężnie działa na polskiej scenie muzycznej. W rozmowie z nami skomentowała wymagania, jakie mają niektórzy artyści przed koncertami. Wokalistka jest stanowczo przeciwna jednemu zjawisku, które obserwuje już od dawna. Sama mimo tego w swoim riderze ma jedno życzenie.
Alicja Majewska zadebiutowała jeszcze w latach 60., a blisko sześć dekad później wciąż z powodzeniem występuje i nagrywa nowe utwory. Była trenerka "The Voice Senior" show-biznes zna od podszewki. W rozmowie z nami uchyliła rąbka tajemnicy ws. wymagań koncertowych niektórych artystów.
Zapytaliśmy Alicję Majewską o jej stosunek do wymagań koncertowych, jakie mają niektórzy artyści. Wokalistka jest przeciwna, aby w riderach gwiazd umieszczać napoje wysokoprocentowe. Artystka jest zdania, że organizatorzy nie powinni "biegać po sklepach", aby zadowalać w ten sposób artystów. W rozmowie z nami stwierdziła, że jest to dość powszechne zjawisko.
"Jak ktoś ma potrzebę, to niech sobie kupi, bo dostaje honorarium. Ja bym się wstydziła" - skwitowała dla Pomponika Alicja Majewska.
Czy sama Alicja Majewska ma jakieś fanaberie przed koncertami? Okazuje się, że tak. Piosenkarka jest amatorką kawy z mlekiem, wobec czego nie wyobraża sobie garderoby bez tłustego mleka. "Moja fanaberia to mleko tłuste. Tak, kawa" - przyznała dla Pomponika gwiazda polskiej piosenki.
Alicja Majewska ma też swoje zdanie ws. korzystania z playbacku. O ile w koncertach telewizyjnych jest w stanie to zrozumieć, tak na biletowanych nie ma już za grosz wyrozumiałości. "Na koncertach uważam, że to ogromna nieuczciwość, ale to cały czas jest sprawa tego, że jeśli ktoś to kupuje i chcą takiego delikwenta, to wystarcza" - skwitowała.
Wokalistka przytoczyła sytuację z jednego z festiwali, kiedy to śpiewała na żywo, a konferansjer właśnie z tego powodu namawiał publiczność do większego aplauzu. Majewska szybko się temu sprzeciwiła.
"Jakiś czas temu miałam takie zdarzenie, jakiś plener w amfiteatrze (...) Aplauz jest, konferansjer wchodzi i podnosi (atmosferę - red.), żeby bić brawo, bo pani Alicja śpiewa na żywo. Ja na to odpowiedziałam, że to norma i proszę gwizdać na tych, którzy śpiewają z playbacku" - skwitowała dla Pomponika.
W tej samej rozmowie Alicja Majewska wypowiedziała się też ws. Eurowizji. Wokalistka skomplementowała Justynę Steczkowską, która będzie reprezentować nasz kraj w Szwajcarii. Przyznała, że podziwia młodszą koleżankę po fachu, że wciąż chce jej się mierzyć z nowym repertuarem oraz stawiać kolejne zawodowe wyzwania.
"Tyle potrafi ta Justyna i tak wygląda. Ma w sobie tyle samozaparcia, żeby pielęgnować kondycję, w jakiej jest. Świetnie tańczy, świetnie się rusza. No i że jej się chce. To jest bardzo ważne, żeby nam się chciało chcieć. Może mnie by się nie chciało startować na Eurowizję, ale ważne jest, żeby nam się chciało: robić coś nowego, zmagać z nowym repertuarem" - powiedziała Pomponikowi.
Sama Alicja Majewska nigdy nie myślała o startowaniu w Eurowizji. W rozmowie z nami szczerze przyznała, że to nie jej bajka. "Nie miałam takich marzeń. To nie moja domena - takie sceny gdzieś tam w świecie. Moją domeną jest jednak słuchacz polskojęzyczny. Nawet jak jeździmy po świecie, to śpiewamy dla naszych rodaków w ojczystym języku, przekazujemy treści, które są wyrażone bardzo pięknym, literackim językiem" - tłumaczyła.
Zobacz też:
Alicja Majewska ogranicza ilość koncertów w 2025 roku. "Jestem troszkę przytłoczona"
Alicja Majewska ujawniła prawdę o Wodeckim. Wspomniała o córce [POMPONIK EXCLUSIVE]