Reklama
Reklama

Mariusz Szczygieł zaliczył poważną wpadkę. Wszystko widziała Maryla Rodowicz

W ostatnim czasie w mediach głośno zrobiło się o hotelu Marriott, który po trzech dekadach zmienia nazwę. Słynny budynek od lat stanowi jeden z symboli stolicy, nic dziwnego więc, że taka innowacja wzbudziła szerokie zainteresowanie. Swoimi wspomnieniami z lokalem podzielił się niespodziewanie Mariusz Szczygieł. Okazuje się, że to legendarne miejsce swego czasu okazało się dla niego zgubne...

Mariusz Szczygieł komentuje zmiany w hotelu Marriott. Ma z nim dużo wspomnień

Mariusz Szczygieł to znany dziennikarz, który od niemalże 35 lat jest związany z "Gazetą Wyborczą". Na przełomie lat 90. i 2000. prowadził talk-show "Na każdy temat" w Polsacie, a od lutego tego roku prowadzi w TVP Info "Rozmowy (nie)wygodne". Poza tym reportażysta jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych i pilnuje, by żaden ważny, nośny temat nie został przez niego ominięty.

Reklama

Tym razem przyszła kolej na dużą zmianę, jaka stała się udziałem warszawskiego hotelu Marriott. Przed paroma dniami ogłoszono, że zostanie on przemianowany na Prezydencki. Internet zdążyły już nawet obiec zdjęcia z wyłączonym charakterystycznym neonem na szczycie wysokiego, przeszklonego budynku.

Okazuje się, że Szczygieł ma z nim kilka barwnych wspomnień. Pierwsze z nich sięga roku 1990 r.

"Kolega w 1990 r. załapał się tam na pracę przy organizowaniu przyjęć i opowiadał, że storczyki (35 lat temu bardzo ekskluzywne kwiaty), które hotel ustawia jako dekorację na jeden wynajęty wieczór, nad ranem się wyrzuca. Nie mogą być ozdobą przyjęcia dla następnego klienta ani pracownicy nie mogę sobie ich wziąć do domu. Muszą wylądować w koszu. Pozostałego jedzenia też nie można było sobie zabrać" - przytoczył anegdotkę na Instagramie.

Mariusz Szczygieł zaliczył poważną wpadkę. Wszystko widziała Maryla Rodowicz

W obszernym wpisie Szczygieł zdradził, że po raz pierwszy został zaproszony do hotelu w charakterze gościa na kolację z Luciano Pavarottim. Słynny śpiewak operowy pojawił się na niej zaledwie na chwilę, ale to wystarczyło, by zgromadzić na miejscu aż 400 osób. Dziennikarz wspomina, że jako 27-latek nikogo tam wówczas nie znał. Dopiero koleżanka obok, znana prezenterka Alicja Resich-Modlińska, wyjaśniła mu, że siedzą "z najbogatszymi Polakami".

To właśnie w Marriotcie Szczygieł po raz pierwszy rozmawiał z amerykańską gwiazdą - aktorem Richardem Chamberlainem. 

"W hotelu nagrywaliśmy talk-show, który prowadziłem. Byłem tak zestresowany, że nie pamiętam z tej rozmowy nic" - przyznał po latach mężczyzna. Na dobre zapadła mu w pamięć jednak inna sytuacja.

"Ostatni raz zapowiadałem tam Marylę Rodowicz na balu dla jakiejś grupy zawodowej (może notariuszy) w 1998 r. Wiedziałem, że jej występ trwa 25 minut, pojechałem więc na górę do pokoju, który dostałem od hotelu na czas pracy i… chciałem pierwszy raz w życiu położyć się na chwilę na marriottowym łóżku. W ubraniu rzecz jasna. Podstępny luksus mnie omamił i przysnąłem. Kiedy zszedłem, Maryli już dawno nie było. Nie miał kto zrobić tzw. zapowiedzi wstecznej ani przywołać artystki do bisu. Agencja, która mnie zatrudniła, już nigdy więcej mi nic nie zaproponowała" - wyjawił po latach Szczygieł.

W podsumowaniu historii reportażysta nazwał się "ofiarą Marriotta" i w żartobliwym tonie dodał: "Może jednak dobrze, że zmienia nazwę". Ciekawe, czy Maryla Rodowicz pamięta tę sytuację i jak ją wspomina ze swojej perspektywy.

Zobacz też:

Szczygieł ujawnił prawdę o zmarłym partnerze. Wyznanie chwyta za serce

Maryla Rodowicz wyjawiła prawdę po latach. Taka była Gabriela Kownacka. Trudno w to uwierzyć

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Mariusz Szczygieł | Maryla Rodowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy