Najpierw Doda i Górniak, a teraz Steczkowska. Tego jeszcze nie było, padła deklaracja
Od niespełna dwóch tygodni media żyją pojednaniem Dody i Edyty Górniak, które same podsycają zainteresowanie owym tematem. Przełomowe wydarzenie dla rodzimego show-biznesu skomentowało już sporo znanych osób, na czele z Justyną Steczkowską. Jak wiadomo, jeszcze do niedawna wokalistka była pokłócona z pierwszą z wymienionych gwiazd, z drugą natomiast wciąż się nie pogodziła. Ale wydaje się, że jest na to spora szansa...
Stało się: Doda i Edyta Górniak podały sobie rękę na zgodę. Siedząca na widowni "Tańca z gwiazdami" Rabczewska tak wzruszyła się występem starszej koleżanki w finałowym odcinku show, że podeszła do niej za kulisami, aby jej pogratulować. W odpowiedzi Edyta ją przytuliła, a potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Obie panie wypowiadały się na ten temat w wywiadach. W jednym z nich Górniak zadeklarowała (i słowa dotrzymała), że chętnie sprezentuje Dorocie swoją najnowszą płytę, skoro piosenka znajdujące się na trackliście tak mocno przypadła jej do gustu. Kilka dni później celebrytki spotkały się na długiej kolacji w ekskluzywnej restauracji.
Nie omieszkały udokumentować tego wydarzenia, publikując wspólne zdjęcia pod okazałą choinką czy krótkie wideo, w którym zaapelowały do obserwatorów o miłość, życzliwość, otwartość i odwagę - dla nich samych i w kontaktach z innymi. To właśnie ten filmik stał się przedmiotem kpin Joanny Koroniewskiej, która wyśmiała go w typowy dla siebie sposób, czyli nagrywając humorystyczną rolkę.
Pomponik postanowił na gorąco zapytać Justynę Steczkowską o - jak określiła sytuację sama Doda - "koniec pewnej epoki". Nie jest tajemnicą, że kobieta przez długi czas miała na pieńku z "Królową", a z Górniak nie odzywa się do dziś, pomimo kilkukrotnego wychodzenia naprzeciw Edycie. Jak się okazało, wykonawczyni utworu "WITCH Tarohoro" (sprawdź!) nie miała o niczym pojęcia.
"Ja nie wiedziałam... Naprawdę? Wspaniale, gratuluję. Uważam, że to wspaniałe. Myślę, że fani Edyty i fani Dody nie mogli sobie wymarzyć lepszego prezentu na święta. To znaczy, że wszyscy dojrzewamy, poszerzamy swoją świadomość i rozumiemy ten prosty fakt, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Że bardziej nam służy miłość i empatia niż złość i gniew" - powiedziała naszemu reporterowi.
Wygląda na to, że już niedługo trzy piosenkarki będą miały okazję podać sobie rękę na zgodę. Wszystko to za sprawą Mateusza Hładkiego, który w programie "Mówię Wam" zaprosił Steczkowską, Górniak i Dodę na spotkanie i to dokładnie w wigilię. "Jusia" już zadeklarowała chęć udziału.
"Ja z przyjemnością, nawet przyniosę opłatki, tylko akurat w dzień wigilii wracam ze Stanów z trasy koncertowej, więc pierwszy mój dzień wolny to jest chyba 27 [grudnia - przyp. aut.]" - oznajmiła, na co gospodarz zapewnił, że na pewno uda się dograć pasujący wszystkim termin.
"Uważam, że taki wywiad - my we trzy na jednej kanapie - to by było coś" - podsumowała 52-latka.
Przy okazji celebrytka opowiedziała nieco więcej na temat przeszłego konfliktu z Rabczewską, którego geneza sięga 2008 roku. Steczkowska została wówczas prowadzącą trzeciej edycji show "Gwiazdy tańczą na lodzie", w którym Doda od początku pełniła rolę jednej z jurorek. Panie nie przepuściły żadnej okazji, by wbić sobie nawzajem szpilki i nieustannie raczyły się uszczypliwościami.
"Akurat z Dorotą (...) to było bardzo trudne, ten 'taniec na lodzie', bo Doda była nieprzejednana. Tak, to jest bardzo silna dziewczyna, ale czas mija, wszyscy się zmieniamy, rozumiemy, że konfliktami burzymy sobie życie, a nie budujemy. (...) I ona któregoś dnia wysunęła taką propozycję" - wyjaśniła Steczkowska Hładkiemu.
W 2019 roku Rabczewska zaoferowała jej bowiem wspólny występ w szczytnym celu. Trzy lata później spotkały się natomiast na jednej scenie podczas jubileuszu Dody, gdzie zaśpiewały piosenkę o symbolicznym tytule "Znak pokoju".
"A mogłam powiedzieć 'nie, bo cały czas mam do ciebie żal', ale ja już tego żalu dawno nie miałam, bo już byłam innym człowiekiem, bo przerobiłam też swoje własne żale. Była to trudna lekcja, ale ważna w moim życiu. Więc powiedziałam - oczywiście. Wtedy byłam w Indiach, akurat na takich warsztatach duchowych, więc tym bardziej byłam uniesiona, w zupełnie innych wibracjach. Pojechałam wtedy na ten koncert, uścisnęłyśmy się bez żalu i jakoś tak (...) zły czar prysł. Weszły dobre emocje, do dzisiaj w jakiś sposób trwają. Po prostu jest miło. Jak się spotkamy, to jest miło" - wyjawiła w "Mówię Wam".
Czyżby w show-biznesie szykowało się kolejne pojednanie, tym razem między Górniak i Steczkowską?
Zobacz też:
Edyta Górniak pilnie przemówiła do fanów w środku nocy. Drżącym głosem potwierdziła doniesienia
Nieoczekiwany zwrot akcji ws. dokumentu o Dodzie. "Jest podekscytowana"