"Nawet gdybym się kochał w pani Szapołowskiej..."
Tą sprawą żyje cała Polska! Grażyna Szapołowska sądzi się z Janem Englertem - zdradzamy przebieg procesu!
Jak podaje "Super Express", Szapołowska zjawiła się w sądzie pierwsza. Niedługo potem przybył Englert. Uwagę dziennikarzy zwrócił fakt, że para nawet się ze sobą nie przywitała. Dyrektor Teatru Narodowego tłumaczył potem, że nie widział aktorki. "Zasłoniliście ją..." - mówił.
W kwietniu tego roku Szapołowska nie przyszła na spektakl w Teatrze Narodowym, w którym grała jedną z głównych ról, bo w tym samym czasie brała udział w show TVP2 "Bitwa na głosy". Straciła pracę. Teraz uważa, że Jan Englert zwolnił ją bezpodstawnie.
Na sali sądowej Szapołowska opowiadała, jak robiła wszystko, by do jej nieobecności na spektaklu nie doszło. Jej zdaniem, Englert nie chciał z nią jednak współpracować. Nie omieszkała też wspomnieć, że takich problemów nie miała jego żona, Beata Ścibakówna.
Na te zarzuty Englert odparł, że "Pani Ścibakówna dostała zgodę w sierpniu, a program był nagrywany jesienią". Wyjaśnił, że Szapołowska o wyrażenie zgody na przełożenie przedstawienia zwróciła się po prostu za późno.
"Szokiem było zobaczenie pani Szapołowskiej w telewizji" - mówił. "Choćbym kochał się w pani Szapołowskiej, nie mogłem postąpić inaczej". Kolejna rozprawa ma się odbyć w styczniu.