Piotr Fronczewski długo dojrzewał do tej decyzji
Piotr Fronczewski (71 l.) po samotnej wyprawie do Europy obiecał żonie, że sprzeda ukochany motocykl.
Aktor to prawdziwy wulkan energii! Mało kto jednak wie, że ma osobliwą pasję. To jazda na motocyklu. Chociaż widzowie mogli podziwiać jego umiejętności w serialach "Żegnaj, Rockefeller" i "Policjanci", tylko najbliżsi zdawali sobie sprawę, że na dwóch kółkach lubi jeździć także na co dzień.
Kilka lat temu aktor spełnił swoje wielkie marzenie i przemierzył motocyklem całą Europę! Wcześniej starannie przygotował plan podróży. Ze szczegółami opracował trasę eskapady i załatwił noclegi. Nie zapomniał też o atrakcjach turystycznych. Usilnie namawiał żonę Ewę, aby towarzyszyła mu w tej wyprawie. Niestety, był mały problem: pani Ewa nigdy nie przepadała za jazdą na motocyklu...
- Ostatecznie zapadła decyzja, że wyruszy w pojedynkę - tłumaczył wtedy przyjaciel aktora. Jak nietrudno się domyślić, pani Ewa nie była zachwycona samotną wyprawą męża. Podczas jego nieobecności nieustannie się zamartwiała. Po powrocie z podróży aktor obiecał żonie, że sprzeda motocykl. Ale nie tak łatwo przyszło mu rozstać się z ukochaną zabawką. Do decyzji dojrzewał aż 4 lata!
Wreszcie doszedł do wniosku, że nie będzie już dłużej denerwował żony i sprawiał jej przykrości. Tego lata oboje postanowili, że będą razem jeździć na rowerowe wycieczki. Wiele lat temu odkrył Mazury, a w szczególności Krzyże nad jeziorem Nidzkim. Tam kupił kawałek ziemi i postawił niewielki wakacyjny domek. Jeździł tam z córkami i żoną w wakacje, ale kiedy córki dorosły, wyjeżdżały tam ze znajomymi.
Aktor przez dobrych kilka lat nie był w Krzyżach. Teraz planuje tam wrócić, choć wie, że to już nie te same Krzyże co kiedyś.
- Piotr lubi takie miejsca, gdzie może w spokoju poczytać, posiedzieć i posłuchać śpiewu ptaków. A kiedy się już tym nacieszy, zabiera się za pielęgnowanie swojego samochodu. To również bardzo go odpręża - słyszymy. Czyste auto to zresztą dla Piotra Fronczewskiego sprawa honorowa. Zawsze musi wyglądać, jakby dopiero wyjechało z salonu. Aktor uważa, że prawdziwy mężczyzna musi mieć dwie rzeczy czyste: buty i właśnie samochód. A jeśli nie jest w stanie temu sprostać, to lepiej niech chodzi boso!
Jego słabość do motoryzacji sięga młodości. W czasach słynnego Franka Kimono, kiedy cała Polska musiała zadowalać się maluchami, jemu udało się załatwić pięknego oliwkowego poloneza. A potem były już coraz lepsze marki... Kto wie, może teraz, po spieniężeniu motocykla, zrobi żonie niespodziankę i zawiezie ją na Mazury jakimś nowym nabytkiem? O prawdziwą miłość wart dbać. O tym aktor dobrze wie.