Smaszcz tłumaczy się z rozwodu z Kurzajewskim. Internauci nie dali się zwieść
Paulina Smaszcz nie ustaje w pisaniu o swoim byłym mężu - Macieju Kurzajewskim. To niekończąca się opowieść, w której co rusz pojawiają się nowe wątki. Te zaś stają się pożywką dla spragnionych dramatu instagramowiczów. I tak się stało tym razem - Smaszcz po raz kolejny dolała oliwy do ognia. Internauci - gdy już przetarli oczy ze zdziwienia - nie dali wiary w to, co przeczytali.
Ta historia zdaje się już nie mieć końca. Część z nas ma dość nieustannych medialnych przytyczków na lini Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski w duecie z Katarzyną Cichopek.
Była żona pierwszoligowego prezentera Telewizji Polskiej co rusz w mediach społecznościowych wbija szpileczkę swojemu eks. Czy zasadnie? Nie nam oceniać, choć internauci - jak się wydaje - wydali już wyrok...
Wszystko stało po tym, jak Kurzajewski w sieci opublikował zdjęcie z wakacji z synami. Serce rosło, bo post był faktycznie uroczy. Fani jednak odliczali czas, kiedy głos zabierze Paulina Smaszcz.
I długo nie musieli czekać...
"Można? Można! I to jest właśnie rodzina. Rozwód, rozstanie, nowe związki nie mają znaczenia, gdy są dzieci" - napisała w poście.
Jedna z obserwujących Smaszcz w sieci zarzuciła jej zawiść wynikającą z zazdrości o byłego męża. Ta nie omieszkała się do tego odnieść.
Współczucia i litości nie było końca. W komentarzach lawina nieprzychylnych uwag w stronę Smaszcz. "Musi Pani zaakceptować tę sytuację, a nie ciągle rozpaczać, bo mąż wybrał inną kobietę. Gdzie tu szacunek do samej siebie? Proponuję skupić się na sobie i iść do przodu" - napisała jedna z internautek.
"Ale tu nie o niego chodzi, tylko o moje dzieci" - zripostowała szybko mentorka. I skwitowała swój wywód wymownymi emotkami.
Ciężko tu opowiedzieć się po której ze stron. Ta epopeja zdaje się nie mieć końca.
Zobacz także: