Szapołowska była załamana. Tak dowiedziała się dziś o śmierci przyjaciółki
Jadwiga Jankowska-Cieślak i Grażyna Szapołowska zagrały razem w głośnym filmie, który jednej z nich przyniósł Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Połączyła je nie tylko produkcja "Inne spojrzenie", ale i wielka przyjaźń. Niestety aktorka dowiedziała się dziś o śmierci przyjaciółki w najbardziej bolesny sposób.
Jadwiga Jankowska-Cieślak to pierwsza Polka, którą nagrodzono za pierwszoplanową rolę kobiecą podczas 35. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes w 1982 roku. Wyróżnienie to przyniósł jej film "Inne spojrzenie" - węgierski dramat w reżyserii Károlya Makka, adaptacja powieści Erzsébet Galgóczi.
Aktorka jeszcze niedawno wróciła wspomnieniami do tamtych czasów w jednym z ostatnich wywiadów, których udzieliła. A jest co wspominać - produkcja, w której towarzyszyła jej Grażyna Szapołowska, do dzisiaj jest uważana za jeden z najważniejszych tytułów, mówiących o miłości pomiędzy dwiema kobietami. W tamtych czasach był to pierwszy obraz w kinie Europy Wschodniej, który poruszał taką tematykę.
Jankowska-Cieślak zmarła 15 kwietnia, w wieku 74 lat. Choć w ostatnich latach unikała blasku fleszy - bo nigdy nie zabiegała o popularność i należała do skromnych, skrytych artystek - dziś o jej śmierci i osiągnięciach mówią wszyscy. Mimo faktu, że na co dzień nie uczestniczyła w życiu artystycznej socjety, to wciąż cieszyła się ogromną sympatią znajomych z branży.
Do takich osób z pewnością należy Szapołowska, z którą już dawno połączyła ją bliska przyjaźń. W rozmowie z "Super Expressem" Grażyna wyznała, że dla niej, prywatnie, Jadwiga była nie wielką aktorką, ale przyjaciółką.
"Film, w którym zagrałyśmy, nie jest teraz ważny. Wiele mówiłam już o nim w różnych miejscach. Ważne, że odeszła przyjaciółka i osoba, która była bardzo skromna, a miała ogromny talent, niesamowitą wrażliwość" - ogłosiła.
Szapołowska przeżyła dziś śmierć Jadwigi w wyjątkowo przykry sposób. Każda informacja o odejściu bliskich jest bolesna, ale aktorka dowiedziała się o niej właśnie w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu", kiedy zadzwonił do niej z prośbą o komentarz. Jak łatwo się domyślić, była wstrząśnięta tym telefonem.
"Dowiaduję się od pana. Jadzia zmarła... Ona tutaj niedaleko mnie mieszkała. [...] Ojej, ale mnie pan uderzył teraz" - wyznała ze smutkiem.
Po chwili dodała, że na cześć zmarłej przyjaciółki "wypije mały koniaczek". Widać wyraźnie, jak osobista była ich relacja.
Zobacz też:
To był ostatni wywiad Jadwigi Jankowskiej-Cieślak