Szapołowska opowiedziała o dramatycznej śmierci matki
Grażyna Szapołowska (59 l.) w swojej książce opisała, jak wyglądało odchodzenie jednej z najważniejszych osób w jej życiu - matki.
Podczas niedawnej promocji swoich wspomnieć aktorka podkreśliła, że część z nas o śmierci mówi ze strachem. Powodem jest fakt, iż nie oswoiliśmy się jeszcze z odchodzeniem najbliższych.
"Spotkałam wielu starych ludzi, pozostawionych samym sobie, właśnie ze strachu, nie z egoizmu" - mówiła Szapołowska. Trzy lata temu zmarła jej mama. Aktorka napisała tę książkę, by nie bać się śmierci, by "schować w odchodzenie matki swoje życie".
"Papowo Toruńskie. Dojeżdżam około trzeciej w nocy. Z mamą jest źle. Wita mnie słowami: Grażynko, mój organizm się rozregulował. Przytulam ją i gładzę. Każdym centymetrem jej ciała rządzi fizyczne cierpienie. Czuję pod opuszkami palców kłujący ból, który promieniuje z jej lewego policzka" - pisze Szapołowska.
Gdy lekarz poinformował ją, że mama ma guza lewej półkuli, długo nie mogła uwierzyć. Informacja o drugim guzie ją sparaliżowała, tym bardziej że - jak wyjaśnił jej lekarz - guzy są nieoperacyjne, mama ma 91 lat i nikłe szanse na przeżycie operacji. Do tego grozi jej życie w stanie wegetatywnym.
O samej śmierci matki Szapołowska pisze tak: "Odchodziła i odchodziła. Ale podczas jej ostatniego zaśnięcia ja zasnęłam. Wróciłam i już jej nie było".
Aktorka w swoich wspomnieniach pisze o fizjologii bezradnego, cierpiącego ciała, w którym tli się jeszcze życie. Razem z siostrą Lidią i życiowym partnerem Erykiem robiła wszystko, by zapewnić mamie godną śmierć i otoczyć troskliwą miłością i oddaniem.
Szapołowska wyjaśnia, że cierpiała, buntowała się, ale do końca, wbrew radom lekarzy, była z mamą i nie oddała jej do hospicjum.