Szelągowska ma dość plotek na temat syna. "To nie są rzeczy, które ci może załatwić rodzic"
Dorota Szelągowska sama pochodzi ze znanej rodziny, więc doskonale wie, z czym to się wiąże. Zawsze bowiem pojawi się ktoś, kto powie, że mama coś załatwiła i pomogła. Jak twierdzi gwiazda TVN, jej syn Antoni sam wszystko osiągnął. Choć ma 23 lata już dostał się do jednego z najważniejszych teatrów w Polsce. Kariera aktorska stoi więc przed nim otworem. Jego mama ma jednak dość niesprawiedliwych plotek na temat swej pociechy. "To nie są rzeczy, które ci może załatwić rodzic" - oburza się w najnowszym wywiadzie córka Grocholi.
Dorota Szelągowska to prezenterka, która w swoim życiu prywatnym przeżyła sporo zawirowań. W wieku 20 lat wyszła za maż za Pawła Hartlieba, z którym ma 23-letniego syna Antoniego. Para rozstała się, a w 2013 roku dziennikarka poślubiła muzyka Adama Sztabę. Po dwóch latach małżeństwo rozpadło się, a 2017 roku wyszła za Michała Wawro, z którym ma córkę Wandę (ur. 2018). Związek również nie przetrwał próby czasu. Para w 2019 roku rozstała się, a dwa lata później uzyskała rozwód.
W jednym z najnowszych wywiadów dla cozatydzien.tvn.pl, celebrytka wypowiedziała się na temat swojego życia prywatnego. Wspomniała o 23-letnim synu, który prężnie wkracza na ścieżkę kariery zawodowej.
"Antek kończy jeszcze też szkołę teatralną w Krakowie, natomiast rzeczywiście jestem z niego bardzo dumna. Powiedziałam mu, żeby był szczęśliwy i zawsze mu mówiłam, że najważniejsze, żeby był dobry dla siebie i dla innych. I to jest wszystko" - wyznała.
Gwiazda TVN wyraźnie podkreśliła, że jej pociecha łączy na co dzień wiele aktywności. Kończy szkołę teatralną, a w tym samym czasie pracuje w Teatrze Słowackiego w Krakowie.
"On ciężko pracuje na swoje nazwisko. Natomiast to jest gość, który kończy szkołę teatralną, który sam się do tej szkoły dostał, który ma etat w Teatrze Słowackiego w wieku 23 lat w Krakowie" - dodała.
Dziennikarka wyjawiła także, że Antoni nie chce posiadać łatki syna celebrytów. Z tego powodu nie lubi, gdy sławna mama oznacza go w instagramowych postach.
"To nie są rzeczy, które ci może załatwić rodzic, a jednocześnie czyta cały czas i jest oskarżany o to, i wszyscy piszą tak: resortowe dziecko, coś tam, coś tam. Chyba go to jakoś nie do końca uderza, natomiast wydaje mi się, że on ma swoje życie, więc to też jest tak, że po co ja mam go oznaczać, jeżeli on ma swoje własne życie, swoją własną drogę?" - zastanawia się.
Prezenterka w rozmowie przyznała również, że mimo życiowego powodzenia, chciałaby w przyszłości spełnić jeszcze jedno marzenie. Jej skrytym pragnieniem jest budowa hotelu butikowego, w którym sama będzie gotować.
"Hotel butikowy, w którym będę gotować. Kiedyś byłam współwłaścicielką kawiarni i teraz myślę, że idę na chwilę, nie na całe życie, ale przez rok mieć hotel butikowy. Urządzić, zbudować, wyremontować, potem go postawić na nogi, robić tam fenomenalne dania, gościć ludzi, bo goszczenie to jest miłość. A potem pójść dalej" - wyjawiła.
Na koniec, gwiazda TVN wyjawiła, że jest niesamowicie wdzięczna za instagramowy kontakt z internautami. To dzięki platformie nawiązała z nimi bliską więź i sama na co dzień zajmuje się moderacją profilu.
"W życiu się tego nie spodziewałam, szczególnie że ten Instagram jest bardzo organiczny, to zawsze jak są jakieś badania robione, to wszyscy się strasznie dziwią, że ja nie mam kupionych ludzi, że to są prawdziwi ludzie, że to w ogóle sama prowadzę i sama im odpisuję. W życiu się nie spodziewałam, bo w ogóle to moja mama mi kiedyś dała taką radę, że jak pracujesz albo coś robisz, to nie myśl o odbiorcy, tylko myśl o tym, co ty czujesz, więc robię to, co czuję i jeżeli ludziom się to podoba, to fantastycznie, a jeżeli nie, to też jest okej, po prostu nie muszą tego oglądać" - skwitowała.
Zobacz też:
"Synowa" Szelągowskiej przerwała milczenie. Oto co znienacka wyjawiła
Szelągowska opuszcza Polskę. Zamieszka obok znanych celebrytów
