To już koniec "Sylwestra Marzeń" w Zakopanem. Marcin Miller komentuje
„Sylwester Marzeń” pojawił się w Zakopanem na mocy porozumienia między ówczesnym prezesem TVP, Jackiem Kurskim i burmistrzem miasta. Jak ustalił Onet, znali się także prywatnie. Świeżo wybrany burmistrz miasta krótko po ogłoszeniu wyników zapowiedział, że „Sylwester Marzeń” do Zakopanego nie wróci. Marcin Miller z zespołu Boys, stała gwiazda imprezy sylwestrowej TVP ujawnił, co myśli na ten temat…
Organizowany u podnóża Tatr „Sylwester Marzeń” był oczkiem w głowie ówczesnego prezesa TVP, Jacka Kurskiego.
Odbywał się w Zakopanem na mocy porozumienia między Kurskim a ówczesnym burmistrzem miasta, który, jak ustalił Onet, był z prezesem TVP tak zaprzyjaźniony, że znalazł się w wąskim gronie gości zaproszonych na jego drugi ślub kościelny.
Impreza sylwestrowa TVP była zresztą finansowana częściowo z kasy miasta. Jak donosił w listopadzie Onet, Zakopane mogło dokładać do organizacji koncertu nawet milion złotych.
Jednak kiedy na stanowisku prezesa TVP Kurskiego zastąpił Mateusz Matyszkowicz, wydatek ten przestał wydawać się uzasadniony. W telewizji publicznej żartowano ponoć, że uroczyste zakończenie roku 2023 może odbyć się na parkingu przy Woronicza…
Ostatecznie impreza została zorganizowana na Równi Krupowej, jednak, jak zapowiada nowy burmistrz Zakopanego, to był już ostatni raz. Łukasz Filipowicz, który uzyskał dużą przewagę nad kontrkandydatką, krótko po podliczeniu głosów ujawnił, co sądzi o „Sylwestrze Marzeń”. Jak wyznał, cytowany przez „Gazetę”:
"Trzeba zmienić wizerunek Zakopanego. Nie będzie rządów Leszka Doruli w Zakopanem, nie ma Jacka Kurskiego w TVP, więc i nie będzie "Sylwestra marzeń". Natomiast jestem za tym, aby jakaś impreza była. Doskonale pamiętam czasy, kiedy witryny na Krupówkach osłaniano deskami z obawy o bezpieczeństwo. Więc trzeba pomyśleć o imprezie w mniejszej skali, promującej region".
Dla stałych bywalców „Sylwestra Marzeń” taka zapowiedź to na pewno spory cios. Nie chodzi tylko o widzów, dla których powitanie Nowego Roku w Zakopanem stało się ważnym wydarzeniem w kalendarzu.
Ostatnia noc roku jest dla gwiazd szansą na zarobienie poważnych pieniędzy Impreza sylwestrowa jest jedyną w roku okazją, by wynegocjować za dwa utwory taką gażę, jak za cały koncert.
Obłowić też mogli się wykonawcy zagraniczni. Do historii polskiego show biznesu przeszła hojność TVP, która z pieniędzy podatników zapłaciła Louisowi Fonsiemu 450 tys. złotych za odtworzenie z playbacku dwóch piosenek na scenie w Zakopanem.
Marcin Miller, który, obok Zenka Martyniuka, Edyty Górniak czy Pięknych i Młodych miał okazję zabłysnąć na scenie „Sylwestra Marzeń”, w rozmowie z Onetem ujawnił, co myśli o decyzji nowego burmistrza Zakopanego:
„Czy to jest Zakopane, czy inne miasto — mi to jest akurat rybka. Gram tam, gdzie mam umowę, gdzie chcą się ludzie bawić. Tak burmistrz sobie zażyczył, nie wiem, czy to jest dobre. To jest jedyna impreza w roku, ludzie chcą się bawić i tyle. Zawsze są zdania podzielone. Dla jednego będzie muzyka za głośna, innemu przeszkadza, że petardy strzelają”.
Lider zespołu Boys zapowiada, że pod względem lokalizacji potrafi wykazać się elastycznością:
„Jeżeli nie będzie sylwestra w Zakopanem, to my będziemy się bawić w Chorzowie”.
W Chorzowie tradycyjnie „Sylwestrową Moc Przebojów” organizuje Telewizja Polsat. Miller wydaje się granitowo pewny, że jeśli nie do Zakopanego, to na pewno i tak gdzieś go zaproszą.
Zobacz też:
Najpierw TVP odsunęła Martyniuka, a teraz takie wieści. Marcin Miller nie gryzł się w język
To koniec Sylwestra Marzeń TVP? "Mamy ważniejsze sprawy"