Violetta Villas miała zagrać u Wajdy. Kiedy zrozumiała swój błąd, było już za późno
Violetta Villas była pierwszą gwiazdą z Polski, której zaproponowano występy w Las Vegas. Miała 28 lat, gdy zadebiutowała na scenie hotelu Dunes i rzuciła stolicę światowej rozrywki na kolana. Właśnie w Ameryce zmieniła się ze skromnej Czesi Gospodarek w ekscentryczną diwę, którą pozostała do końca życia. Po powrocie do kraju Violetta zagrała w kultowym "Dzięciole" Jerzego Gruzy i nabrała ochoty na... aktorstwo. Uznała, że w zrobieniu kariery może pomóc jej tylko jeden człowiek - znany już wtedy i ceniony na całym świecie Andrzej Wajda.
Wkrótce po powrocie z Las Vegas do Warszawy Violetta Villas ogłosiła w wywiadzie, że w Stanach napisała autobiograficzną powieść i ma zamiar przekonać Andrzeja Wajdę, by przeniósł ją na wielki ekran.
"Z Ameryki przywiozłam ze sobą rękopis mej powieści 'Nie wstydzę się swoich łez'. Wajda zainteresował się nią jako materiałem do filmu" - cytowali jej słowa autorzy książki "Villas".
Kiedy w maju 1971 roku na ekrany polskich kin wszedł film "Dzięcioł", cały kraj dosłownie oszalał na punkcie Violetty Villas, która w komedii Jerzego Gruzy wcieliła się w mecenasową Tylską.
Diwa - co wyznała po premierze "Dzięcioła" - miała wielki apetyt na karierę aktorską. Gdy pewnego dnia dostała zaproszenie na spotkanie z Andrzejem Wajdą, była niemal pewna, że zagra w jego nowej produkcji.
Andrzej Wajda nigdy nie krył, że ma słabość do pięknych kobiet. Gdy kompletował obsadę "Ziemi obiecanej" - swego pierwszego dzieła, które dostało nominację do Oscara - miał już za sobą trzy rozwody i był akurat "do wzięcia". Nie krył, że jest oczarowany Violettą Villas i był jednym z niewielu ludzi kultury, którym podobał się "Dzięcioł", okrzyknięty przez krytyków mianem najgorszego polskiego filmu wszech czasów.
To, że planuje obsadzić Villas w swoim nowym obrazie, dla nikogo z jego otoczenia nie było tajemnicą. Wprost mówił, że Violetta to idealna kandydatka do roli Lucy Zuckerowej z powieści Reymonta, którą zamierzał przenieść na wielki ekran.
Violetta, o czym Wajda nie miał zielonego pojęcia, miała wobec reżysera własne plany. Postanowiła zagiąć parol na słynnego filmowca. Była przekonana, że owinie go sobie wokół palca i zostanie jego muzą. Tak naprawdę zależało jej przede wszystkim na tym, by nakręcił film o niej.
Andrzej Wajda po latach wspominał piosenkarkę jako "kobietę, która potrafiła uwodzić ludzi w sposób zupełnie nieprawdopodobny". Przyznał w jednym z wywiadów, że uległ jej urokowi, a że zmiażdżony przez krytykę "Dzięcioł" przyciągnął do kin - z jej powodu - miliony widzów, uznał, że Violetta ma potencjał, by zostać prawdziwą, wielką gwiazdą wielkiego ekranu. Rola Lucy Zuckerowej miała jej otworzyć drzwi do kariery filmowej.
Propozycję zagrania w "Ziemi obiecanej" Violetta Villas przyjęła z wielką radością, co z kolei sprawiło wielką radość Andrzejowi Wajdzie. Niestety, reżyser szybko przekonał się, że nie uda mu się ujarzmić temperamentu diwy i zaspokoić wszystkich jej żądań. Choć był nią zafascynowany, nie chciał przyjąć jej warunków współpracy.
Pewnego dnia umówił się z nią w kawiarni, by poważnie porozmawiać o wspólnych planach. Przyjechała mocno spóźniona, zaparkowała przed lokalem swe auto i - otulona futrem z białych norek - wkroczyła na salę. Andrzej Wajda aż zamarł z wrażenia. Villas oświadczyła mu, że jeśli ma zagrać w jego filmie, to tylko pod warunkiem, że sama uszyje sobie stroje. Nie zgodził się, a ona uznała to za afront i obraziła się na niego. Po prostu wyszła z kawiarni bez słowa.
Choć reżyser próbował później nawiązać z nią kontakt, nie odpowiadała na jego wiadomości.
Kilka dni po zakończonych fiaskiem negocjacjach z Andrzejem Wajdą, Violetta dowiedziała się, że "jej" rolę dostała Kalina Jędrusik. Podobno wpadła w szał, a gdy ochłonęła i zdała sobie sprawę z tego, że być może straciła nie tylko rolę, ale też szansę na film o sobie, postanowiła ukorzyć się przed reżyserem. Wysłała Wajdzie telegram, w którym przeprosiła go za milczenie oraz zapewniła, że myśli o nim nieustannie i bardzo chętnie znów by się z nim spotkała. Nigdy nie dostała odpowiedzi.
Andrzej Wajda był ponoć wściekły na Violettę za to, że wodziła go za nos. Cała tzw. branża wiedziała, że diwa go upokorzyła, stawiając - gdy zaproponował jej rolę Zuckerowej - niedorzeczne warunki.
Kariera filmowa Villas zakończyła się na "Dzięciole", bo żaden reżyser po prostu nie chciał pracować z kapryśną, niesłowną, niepunktualną gwiazdą, która w dodatku miała problemy emocjonalne.
Violetta Villas była przekonana, że to, iż filmowcy się od niej odwrócili, to "sprawka" Wajdy, który był przecież jednym z najbardziej wpływowych reżyserów w Polsce. Po latach wyznała, że twórca "Ziemi obiecanej" zniszczył jej opinię, a co za tym idzie - zablokował jej karierę aktorską, w odwecie za to, że nie chciała zostać jego... faworytą.
Źródła:
1. I. Michalewicz, J. Danielewicz, "Villas", Warszawa 2019.
2. T. Lubelski, "Wajda. Portret mistrza w kilku odsłonach", Wrocław 2006.
3. W. Filler, "Violetta Villas. Tygrysica z Magdalenki", Warszawa 1993.
Zobacz też:
Miało być muzeum, a jest ruina. Dom Violetty Villas jest w opłakanym stanie
Co za wieści z planu filmu o Villas! To ona miała obiecaną rolę młodej diwy
Violetta Villas uwodziła znanego aktora, żeby zrobić na złość mężczyźnie, który ją zostawił