Wendzikowska po raz pierwszy tak otwarcie o porzuceniu! "Strzeliły bezpieczniki, że tak powiem"
Anna Wendzikowska opowiedziała, jak radzi sobie z samodzielnym wychowaniem dwóch córek. Nawiązała do sytuacji Joanna Opozdy i Weroniki Rosati. Oberwało się panom, którzy zostawiają partnerki.
Anna Wendzikowska (40 l.) na łamach Ofemin przyznała, że ostatnie dwa lata były dla niej koszmarne. Ma to związek z jej partnerem i ojcem najmłodszej córki, Tosi. Dziennikarka chciała zbudować młodszej córce pełną rodzinę i długo walczyła o związek.
Przypomnijmy, że Anna Wendzikowska ma córkę Kornelię, jednak związek z jej tatą nie przetrwał próby czasu.
Dziennikarka miała nadzieję, że w następnym związku nie popełni błędu i znajdzie mężczyznę dojrzałego, który pewnie stąpa po ziemi i zapewni jej oparcie. Zawiodła się. Próbowała jednak ratować relację. Razem z ojcem Tosi wzięła udział w terapii dla par. "Mimo wszystko widzę jej sens" - mówiła w jednym z wywiadów.
Terapia jednak nie pomogła. Przyznała później, że partner "nie jest w stanie za bardzo ogarnąć rzeczywistości".
Dodatkowo dziennikarka poznała szczegóły z życia swojego partnera, których wcześniej jej nie ujawnił i przekonała się, że nie może zaakceptować pewnych spraw. Do tej pory Wendzikowska nie może pojąć, jak niektórzy mężczyźni są nieodpowiedzialni. Podkreśliła jakim wysiłkiem dla kobiety jest ciąża i poród. To wtedy potrzebuje największego oparcia.
Dziennikarka wspomniała też o Weronice Rosati i Joannie Opoździe.
Teraz Anna Wendzikowska uważa, że jej rodzina to ona i dwie córki. Stworzyła im bezpieczny i kochający dom. Dziennikarka twierdzi, że w tym domu jest miejsce na okazywanie emocji i realizowanie marzeń.
Zobacz też:
Anna Wendzikowska zostawiła porsche na ulicy i poszła na 2h do fryzjera. Potem było jej wstyd?
Tyle kosztuje barszczyk i inne dania u Okrasy. Ceny mogą nadwyrężyć niejeden budżet