Zawieszony Babiarz wciąż w Paryżu. Nie do wiary, ile kosztuje jego pobyt. Kwota zwala z nóg
Trwają Igrzyska Olimpijskie we Francji. Przyzwyczailiśmy się, że zwykle komentował je Przemysław Babiarz, jeden z najbardziej znanych komentatorów sportowych w Polsce. Niestety, z uwagi na niefortunne słowa wypowiedziane na antenie mężczyzna został zawieszony w obowiązkach. Mimo to wcale nie zamierza wracać do kraju. Korzysta z luksusowych warunków pobytu, za który TVP zapłaciła niemałą kwotę...
Ponad 30 lat temu Przemysław Babiarz zaczynał karierę w telewizji publicznej od komentowania letniej olimpiady i być może w ten sam sposób ją też skończy. Wszystko za sprawą osobistego komentarza, na który pozwolił sobie podczas ceremonii otwarcia. Jego sceptyczna opinia na temat wizji świata przedstawionej w piosence "Imagine" Johna Lennona (sprawdź!), nawet jeśli spójna z inspiracją i zamysłem artysty, nie spodobała się niektórym widzom i przede wszystkim władzom TVP, które zareagowały nadzwyczaj szybko.
"Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie - to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie. Informujemy, że po wczorajszych skandalicznych słowach Przemysława Babiarza został on zawieszony w obowiązkach służbowych i nie będzie komentował zmagań podczas Igrzysk Olimpijskich" - można przeczytać w oficjalnym komunikacie prasowym stacji.
Jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, głos na ten temat zdążyło zabrać już kilka znanych osób, m.in. Hanna i Tomasz Lisowie, Wojciech Mann, wieloletnia redakcyjna koleżanka Babiarza, Anna Popek czy nawet Marcin Mroczek. Szybko wyszedł na jaw też prawdziwy powód zawieszenia komentatora. Okazuje się, że nowa TVP obdarzyła go kredytem zaufania i zawarła z nim niepisaną umowę dotyczącą neutralności poglądów, którą dziennikarz owym prywatnym wtrętem wprost złamał.
Pomimo zaognionego konfliktu i przede wszystkim niemożności wykonywania obowiązków służbowych Przemysław Babiarz wciąż pozostaje w Paryżu i wygląda na to, że wcale nie zamierza wracać do kraju. Skoro jest już na miejscu, a akredytacja dziennikarska pozwala mu na oglądanie zawodów na żywo, postanowił wycisnąć z wyjazdu tyle, ile się da. Nie wiadomo, czy komentator pozostanie na imprezie do końca, ale jeśli tak, to czeka go jeszcze ponad 1,5 tygodnia sportowych emocji.
Tym bardziej że pobyt na miejscu został już opłacony. Jak informuje Fakt, 60-latek zatrzymał się w Hôtel Paris La Fayette, w którym cena za nocleg wynosi zwykle ok. 140 euro. Z uwagi na igrzyska kwota ta została podwyższona do nawet 180 euro. Biorąc pod uwagę rezerwację z odpowiednim wyprzedzeniem, można uśrednić ją więc do ok. 160 euro za noc. Jeśli Babiarz spędzi we Francji planowane trzy tygodnie, TVP zapłaci za niego 3360 euro, czyli ok. 14,5 tys. złotych.
Oprócz tego prezenter otrzyma również wynagrodzenie w ramach delegacji służbowej. Jak sprawdził Fakt, dieta za dzień pobytu na olimpiadzie wynosi 55 euro, co łącznie daje kwotę 1155 euro (ok. 5 tys. złotych). Nietrudno więc obliczyć, że władze Telewizji Polskiej wydadzą na dziennikarza, który nie może obecnie wykonywać swojej pracy, niemal aż 20 tys. złotych.
Uważacie, że decyzja o zawieszeniu Przemysława Babiarza była słuszna?
Zobacz też:
Tak Babiarz traktuje ludzi. Głos zabrał uczestnik "Va Banque". Nie pozostawił wątpliwości
To był niespodziewany zwrot w małżeństwie Babiarza. Chciał anulować ślub
Najpierw zajął miejsce Babiarza, a teraz go komentuje. Padły wymowne słowa