Anna Mucha ujawnia prawdę o stosowaniu botoksu. Takiego wyznania nie spodziewał się nikt
Anna Mucha od lat uchodzi za ikonę naturalnego piękna, a jej autentyczność podbija serca fanów. Aktorka nie waha się pokazywać bez makijażu czy z siwymi włosami. W jednej z najnowszych instagramowych relacji, poruszyła temat stosowania przez nią botoksu.
Anna Mucha to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek w naszym kraju. Oprócz pracy przed kamerami, chętnie udziela się także w swoich mediach społecznościowych. W serwisie Instagram obserwuje ją ponad 1 mln użytkowników. Celebrytka często pokazuje się w naturalnym wydaniu, udowadniając, że nie ma problemu z akceptacją. Brak makijażu czy rozpuszczone siwe włosy są dla niej codziennością. Jest to nie tylko kwestia wyglądu, ale również postawa pełnej dojrzałości.
"Tak, mam siwe włosy. Jest to oznaka mojej dojrzałości, mojej samoświadomości, mojego spełnienia, mojego poczucia akceptacji upływu czasu i własnego ciała i zmian. Jestem kobietą doświadczoną, dojrzałą" - mówiła swojego czasu w instagramowej relacji.
Kontynuując temat akceptacji ciała, aktorka pokusiła się o udostępnienie kadru z serialu "M jak miłość", w którym od lat wciela się w jedną z głównych ról. Scena, pełna napięcia i dramatycznych emocji, ukazywała 44-latkę w momencie intensywnej gry mimiką twarzy. Widzowie mogli zauważyć naturalne zmarszczki na jej czole, co stało się dowodem na to, że nigdy nie korzystała z popularnego zabiegu medycyny estetycznej - botoksu.
"Od razu widać, że nie robiłam botoksu w tym... stuleciu" - napisała żartobliwie w treści relacji.
Celebrytka udowodniła widzom, że autentyczność może iść w parze z sukcesem w show-biznesie. W świecie, gdzie wiele gwiazd ukrywa ślady starzenia się, ona otwarcie pokazuje, że naturalność może być nie tylko atutem, ale także elementem budującym wiarygodność.
Zobacz też:
Anna Mucha przekazała radosną nowinę wraz z ukochanym. Jest tak, jak ludzie myśleli
Uradowana Anna Mucha ogłosiła w sieci. Fani zachwyceni. "Wreszcie!"
Tajemniczy wpis Anny Muchy. Ujawniła, że "coś wie"