Dopiero co Rusin świętowała sukces, a teraz takie wieści. Było gorzej, niż zakładali specjaliści
Kinga Rusin od kilku lat wiedzie szczęśliwe życie podróżniczki u boku swojego ukochanego. Prezenterka jest znana z zamiłowania do sportu, zwłaszcza szusowania na nartach po najpiękniejszych stokach w Europie. Niestety przez długi czas była to dla niej niemożliwa do osiągnięcia przyjemność. Teraz wszystko się zmieniło. "Wróciłam" - uradowana ogłosiła w mediach społecznościowych.
Niespełna pięć lat temu Kinga Rusin rzuciła pracę w "Dzień Dobry TVN" i zerwała z dotychczasowym życiem. Postanowiła bowiem wraz z partnerem, Markiem Kujawą, wyruszyć w świat. Od tego czasu niemal nieustannie jest w podróży i regularnie dzieli się w sieci widokówkami oraz wrażeniami z kolejnych odwiedzanych miejsc.
W Polsce pojawia się tylko raz na jakiś czas. W końcu na dłużej do ojczyzny sprowadziła ją konieczność poddania się pewnemu zabiegowi. Później gwiazda przez dłuższy czas była unieruchomiona, ale z czasem dzięki rehabilitacji mogła zacząć powoli wracać do dotychczasowej codzienności. Zanim jednak stało się to możliwe, musiało upłynąć ponad półtora roku. Dziennikarce najmocniej zależało bowiem na sporcie.
"Po wymuszonej operacją przerwie jestem ciągle nienasycona. Wróciłam na stok, wróciłam na moje ukochane tyczki, wróciła forma - chwilo trwaj. Poczułam w zeszłym roku, jak to jest, kiedy 'dusza się rwie, ale ciało mówi nie'. Powrót do pełnej sprawności zajął mi więcej czasu, niż na początku zakładali lekarze. To było dla mnie bardzo trudne, bo sport jest od zawsze częścią mojego życia" - wyznała na Instagramie.
Obecnie 54-latka przebywa we włoskich Alpach. Widać, że maksymalnie wykorzystuje czas, warunki atmosferyczne i sprzyjającą nawierzchnię.
"Dziś pierwszy dzień wiosny, a ja dwudziesty trzeci dzień na nartach w tym roku i wciąż nie mam dość! Staram się nadrobić stracony czas. Czuję adrenalinę i radość! (...) Ostatnie dni w Alpach to był prawdziwy zimowy raj. Słońce, mróz, świeży śnieg, mało ludzi na stokach. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego zdania; jeżeli aura dopisze, zamierzam jeździć i trenować przynajmniej do połowy kwietnia!" - zadeklarowała publicznie.
Rusin bardzo poważnie podchodzi do ćwiczeń, choć dodatkowego smaczku dodaje im element współzawodnictwa i osiągania kolejnych rekordów.
"Lubię rywalizować - szczególnie z Markiem. Nakręcamy się wzajemnie! Ściganie się z nim na tyczkach daje mi olbrzymią frajdę. Każdy pomiar czasu to dodatkowa (...) adrenalina i mobilizacja niemalże jak na międzynarodowych zawodach. Kocham to!" - pisała wyraźnie podekscytowana.
Wszystko ułożyło się znakomicie, choć para początkowo miała inne plany...
Gwiazda przyznała, że to głównie jej wielka pasja do szusowania i możliwość powrotu na stok zadecydowała o następnym przystanku na trasie ich podróży.
"Mieliśmy być w innych miejscach, w innych strefach klimatycznych, ale powrót na narty, po ponad roku przerwy, sprawia mi taką radość, że teraz nic innego się nie liczy (poza wczorajszym, celebrowanym wspólnie przez cały dzień, sukcesem)" - wyjaśniła.
Ostatnie słowa odnoszą się oczywiście do pierwszego filmu wyreżyserowanego przez jej córkę, Igę Lis, który otworzy tegoroczny Krakowski Festiwal Filmowy.
"Nie ma lepszego filmu na otwarcie niż spektakularny debiut, który przenosi nas w miejsce dla wielu Polaków mityczne, nad Bałtyk! Choć coraz częściej szukamy cieplejszych plaż, to nasze morze pozostaje z wielu względów bezkonkurencyjne. Może to wynik nostalgicznych wspomnień z dzieciństwa? A może urok takich miejsc i ludzi sprawia, że podczas seansu żarliwie im kibicujemy, a już wkrótce ustawimy się w kolejce po rybkę" - tłumaczył swoją decyzję programową Krzysztof Gierat, dyrektor imprezy.
Nic dziwnego, że Rusin aż ściągnęła narty i zeszła ze stoku, żeby przekazać światu tę ważną wiadomość.
Zobacz też:
54-letnia Rusin podzieliła się radością ze światem. Spływają gratulacje z całej Polski
Rusin i Kujawa poznali się 15 lat temu na plaży. Wszystko zaczęło się od złośliwej uwagi
Rusin dotrzymała pikantnej obietnicy. Czego się nie robi dla WOŚP-u