Syn Colina Farrella zmaga się z rzadką chorobą. Aktor podjął trudną decyzję
Colin Farrell w pewien sposób na zawsze związał się z naszym krajem - w końcu stąd pochodzi matka jego młodszej pociechy, Alicja Bachleda-Curuś. Ale gwiazdor ma jeszcze drugiego syna. Chłopak od dawna zmaga się z rzadką chorobą, z uwagi na którą wymaga stałej opieki. Rodzice musieli w końcu podjąć trudną decyzję w sprawie Jamesa. Teraz jego życie całkowicie się zmieni.
Colin Farrell nigdy nie mógł narzekać na powodzenie wśród kobiet. Spotykał się z największymi gwiazdami, m.in. Angeliną Jolie, Britney Spears, Demi Moore, Rosario Dawson, Rihanną czy Elizabeth Taylor. Kiedy więc jego serce zdobyła Alicja Bachleda-Curuś, w mediach nad Wisłą zawrzało.
Aktorzy poznali się na planie filmu "Ondine" Neila Jordana i szybko zapałali do siebie takim uczuciem, jak ich bohaterowie na ekranie. Niestety po niespełna dwóch latach związek się rozpadł. Losy gwiazd na zawsze będą jednak ze sobą połączone - w 2009 roku urodził się bowiem ich syn, Henry Tadeusz.
O ile 15-latek kilkukrotnie pokazał się już publicznie u boku sławnego ojca, a ten niekiedy wspomina o nim w wywiadach, o tyle starsza z jego pociech jest zdecydowanie mniej "widoczna". Owocem jego relacji z początku lat dwutysięcznych z modelką Kim Bordenave jest 21-letni James. Ten zmaga się z rzadką chorobą, która uniemożliwia mu samodzielne funkcjonowanie.
Choć rodzice chłopaka rozstali się krótko po jego narodzinach, wspólnie troszczą się o jego wychowanie i leczenie. A teraz podjęli w związku z tym bardzo trudną decyzję...
Oprócz charakterystycznych zmian w wyglądzie twarzy zespół Angelmana skutkuje też niepełnosprawnością intelektualną czy problemami z mówieniem. Z tego powodu James od najmłodszych lat wymagał i nadal wymaga szczególnej opieki. W 2021 roku, w momencie osiągnięcia przez chłopca pełnoletności, Bordenave i Farrell wystąpili do sądu z prośbą o pozbawienie syna zdolności prawnych, motywując to jego stanem.
"James nie mówi i ma problemy z podstawowymi czynnościami, które utrudniają mu dbanie o swoje zdrowie fizyczne i ogólne samopoczucie. Potrzebuje stałej opieki i pomocy w przygotowaniu posiłków, myciu się i ubieraniu" - argumentowali w dokumentach, do których dotarł wówczas portal E! News.
Z czasem, gdy James dorastał, zajmowanie się nim stawało się coraz bardziej wymagające.
Teraz Farrell przyznał, że wraz z Bordenave dokonali niełatwego wyboru w związku z synem. Postanowili bowiem umieścić go w specjalistycznym ośrodku.
Gwiazdor Hollywood nie ukrywa, że ta decyzja dużo go kosztowała. Ale świadomość, że James mógłby nagle zostać zupełnie sam, przerażała go jeszcze bardziej.
"To trudne. Niektórzy rodzice chcą sami opiekować się swoim dzieckiem i to szanuję. (...) To byłby mój horror - mój największy lęk to co by się stało, gdybym jutro dostał zawału lub Kim miała wypadek samochodowy i nagle by nas zabrakło? James zostałby wtedy pozostawiony sam sobie, a my nie mielibyśmy wpływu na to, gdzie trafi" - wyznał aktor podczas wywiadu dla magazynu "Candis".
Bordenave i Farrellowi zależy przede wszystkim na bezpieczeństwie i spokoju pociechy.
"Chcemy, aby znalazł miejsce, gdzie będzie miał pełne i szczęśliwe życie" - podkreślił.
Na razie nie wiadomo jeszcze, o jakiej placówce myślą gwiazdy i kiedy miałoby dojść do przeprowadzki chłopaka.
Zobacz też:
Wyszło na jaw ws. syna Bachledy i Farrela. Nie tak to sobie wyobrażała
Rodzina Colina Farrella pogrążona w żałobie. To ogromna strata
Colin Farrell przekazał pilne wieści ze Stanów ws. syna. "To pierwszy raz, kiedy o tym mówię"